Las Straceńców
-
Konto usunięte
Zefir zaczął się lekko pocić na całym ciele, poza skrzydłami, które oczywiście nie mają gróczołów potowych. Zaczął sprawdzać w pamięci, co o nich czytał poza faktem, że… no, pragną śmierci, mają długie kończyny które czynią lot słabą drogą ucieczki i że wrażliwe są na magię światła i mroku? To jednak były tylko poboczne myśli, większość uwagi poświęcał obserwacji stworów. Siłą woli i rozsądku powstrzymał się przed wyjęciem szkicownika. Nie sięgał do broni, jednak bardzo powoli zaczął prostować skrzydła do lotu
-
Kuba1001
Taki drobny gest wystarczył, aby kilkanaście stworów rzuciło się naraz w Twoim kierunku ze wszystkich stron, wyjąc opętańczo, tylko czekając, aż dobędziesz swej broni… Cóż, jest to na miejscu, bo nie miałeś nic, czym mógłbyś się ich pozbyć, tak jak i nic nowego nie mogłeś sobie przypomnieć.
-
-
Kuba1001
Nie działało to ot tak, więc na owe posiłki sobie poczekasz, zwłaszcza jeśli nie określisz dokładnie, co w ogóle chcesz przyzwać, bo jest jakaś różnica między wielkim odyńcem a stadem polnych myszy, prawda? Niemniej, udało Ci się wzlecieć w górę, ale potwory i tak starały się Cię pochwycić za pomocą swoich długich łap i kilku rzeczywiście się tu udało, łapiąc Cię za szaty bądź nogi.
-
-
Kuba1001
Udało Ci się, ale po wyzwoleniu się od jednego stwora, obłapiły Cię natychmiast kolejne, próbując ściągnąć Cię w dół, acz nic poza tym. W końcu nie były to istoty aż tak groźne jak można by się po nich spodziewać, ale i tak lepiej zareagować, nim staną się zbyt zdesperowane w poszukiwaniu wybawiającej śmierci…
-
-
-
-
-
-
-
-
Kuba1001
Udało Ci się, a już po chwili dostrzegłeś dzięki temu pierwsze efekty swojej pracy: Dosłownie i w przenośni. Tak czy siak, zauważyłeś spore stado jeleni idące powoli i pasące się w lesie, co może samo w sobie nie było zbyt interesujące, ale takie kopytne to istny magnes na bardziej zajmujących drapieżców.
-
-
-
-
Kuba1001
Nie było takiej potrzeby, to źródło ryku przyszło do Ciebie, a był nim okazały Młotogłów, wielki samiec, biegnący prosto przed siebie, który łamał bądź wyrywał z korzeniami drzewa na swojej drodze. Choć początkowo zdawał się biec w kierunku stada roślinożerców, to gdy te rozpierzchło się na różne strony, on nie zmienił kierunku biegu… Zastanawiające, nieprawdaż?
-
-
Kuba1001
Stwór biegł prosto przed siebie, najpewniej w kierunku morza, niszcząc po drodze kolejne połacie lasu. Wywołał też spore zamieszanie przy jednym z zajazdów ochranianym przez Morskie Kundle, ale strażnicy byli zbyt zdziwieni, żeby reagować, ewentualnie nie mieli ochoty drażnić i tak wściekłego już stwora, który mógłby zabić ich wszystkich bez większego trudu.
Młotogłów ostatecznie zdołał uciec w kierunku pobliskiej zatoki, zwanej Otuliskiem. Ty zaś mógłbyś zbadać, co go tak wystraszyło lub rozwścieczyło, drogę masz podaną jak na srebrnej tacy.