Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
Valkyr: Pusta i wyłożona mchem oraz uschłymi liśćmi. Korobov: Ahsoka szła nadal i nic jej nie przeszkadzało. ‐ Wątpię. Jak mówiłem nikt nie jest takim idiotom.
Valkyr: Pusta i wyłożona mchem oraz uschłymi liśćmi. Korobov: Ahsoka szła nadal i nic jej nie przeszkadzało.
‐ Wątpię. Jak mówiłem nikt nie jest takim idiotom.
Ahsoka Idzie dalej podśpiewując. Iorweth ‐Albo to będzie na południe, poza puszczą… Dlatego wolęsam zdobywać dane.
Korobov: ‐ Za przeproszeniem, ale ch**owe te dane. Ahsoka zauważyła zamek na horyzoncie.
Korobov: ‐ Za przeproszeniem, ale ch**owe te dane.
Ahsoka zauważyła zamek na horyzoncie.
Ahsoka ‐A to kogo? 3 tygodnie temu go nie było. Iorweth ‐Eh… Idziemy w kieryunku nowego Gilgasz.
Korobov: Raczej był, bo w trzy tygodnie nikt takiego nie zbuduje. ‐ Teraz? Podobno Czarne Słońce coś szykuje.
Korobov: Raczej był, bo w trzy tygodnie nikt takiego nie zbuduje.
‐ Teraz? Podobno Czarne Słońce coś szykuje.
Ahsoka ‐Idziemy tam czy nie? Iorweth. ‐Ciekawe co… Ciekawe co…
‐ Na pewno coś dużego. Mają najemników przewyższających liczbę mieszkańców wielu miast w Verden. ‐ powiedział dość niespokojny. ‐ To zależy od pani. ‐ odparł posłusznie jeden z niewolników, a reszta pokiwała głowami.
‐ Na pewno coś dużego. Mają najemników przewyższających liczbę mieszkańców wielu miast w Verden. ‐ powiedział dość niespokojny.
‐ To zależy od pani. ‐ odparł posłusznie jeden z niewolników, a reszta pokiwała głowami.
Ahsoka tam idzie. Iorweth. ‐Eh… Wracamy na stare śmieci.
Ahsoka i jej wesoła grupka doszła na miejsce. //Kontynuujesz w temacie Zamek Dragonusa.// ‐ Na stare śmieci? ‐ zapytał ktoś sceptycznie.
Ahsoka i jej wesoła grupka doszła na miejsce. //Kontynuujesz w temacie Zamek Dragonusa.//
‐ Na stare śmieci? ‐ zapytał ktoś sceptycznie.
‐Od największego zgrupowiska niewolników na m^2. Do Ur.
//Jak coś to Ty zaczynasz w zamku.// ‐ Daleka droga. Niby po co? Straże są tam tak szczelne, że nikogo nie uwolnimy.
//Jak coś to Ty zaczynasz w zamku.//
‐ Daleka droga. Niby po co? Straże są tam tak szczelne, że nikogo nie uwolnimy.
‐Albo Ruhn.‐rozłożył sie na drzewie. i stara się, by wyrosło z niego jabłko.
Korobov: ‐ Nikt o zdrowych zmysłach nie pójdzie tam teraz. Problemem mogło być wyhodowanie jabłka na dębie.
‐Mniejsza. Tpo co, siedzimy na tyłkach i nic nie robimy?
‐ Mnie się pytasz? To Ty jesteś dowódcą.
‐Robimy przerwę. Od 6 miesięcy bez przerwy walczymy i maszerujemy. Robimy postój.
Korobov: ‐ Jak chcesz. ‐ powiedział, a reszta grupy zaczęła rozstawiać namioty.
Sam też zaczął roztaiwać głaszcząc od czasu do czasu swojego psa.
Korobov: Udało się Wam rozłożyć wszystkie namioty. //Valkyr odpisz do cholery.//
Wyciągnął lutnię i zaczął grać.