Plugawe Ziemie
-
Kuba1001
O dziwo, nawet pomimo otrzymania śmiertelnego postrzału, wciąż żył. Zdołał nawet złamać strzałę i najpewniej by ją wyrwał, gdybyś do niego nie podszedł, a po Tobie kolejni ocaleli z zasadzki wojownicy oddziału. Wydawało Ci się, że Ork próbuje Ci coś przekazać, ale gdy się nachyliłeś, z jego przebitego strzałą gardła wydostał się jedynie dziwny bulgot, a on przejechał Ci po twarzy ręką unurzaną w jego własnej krwi, po chwili wybałuszając oczy i konając.
Część z rekrutów spuściła głowy i w milczeniu kontemplowała śmierć wodza, jednakże byli to głównie Ci spoza orczej rasy, ponieważ tamci się nie smucili, wiedząc że dowódca odszedł śmiercią wojownika, więc Zgładziciel da mu dobre życie pozagrobowe.
Po kilku minutach zdałeś sobie sprawę, że prawie wszyscy członkowie oddziału patrzą się na Ciebie, jakby na coś czekając. Może to przez symboliczne naznaczenie krwią, może przez fakt, jak bardzo wykazałeś się w boju, często prowadząc resztę do ataku na pozycje koczowników, albo zwyczajnie dlatego, że jesteś Orkologiem, którego siła i wytrzymałość imponowała innym, ale chyba obrali Cię właśnie nowym dowódcą oddziału. -
PanSzakal
Urulg poczuł się trochę zakłopotany, bo właściwie nie miał pojęcia co powinien w tej chwili powiedzieć. Ale po chwili wziął głęboki odech i przemówił
‐ Dobry był z niego wojownik ‐ zaczął, mówiąc rzecz jasna o poległym dowódcy ‐ I gdyby mógł, powiedziałby nam teraz żeby ruszyć dupy, bo mamy kilku nomadów do ubicia! ‐ kontynuował coraz śmielej ‐ Więc ruszamy dalej! Za Hordę! -
Kuba1001
Nie mogliby oczekiwać od Ciebie lepszego wystąpienia: Krótkie, treściwe i, co ważne, odwołujące się do poprzedniego wodza, zależności wobec Hordy i zemsty na tych cholernych koczownikach. Wątpliwe, żeby po powrocie do obozowiska ktokolwiek miałby jakieś obiekcje co do zatrzymania Cię na nowym stanowisku, więc już teraz powinieneś znaleźć sobie jakichś zastępców, swoje prawe ręce, oczy i uszy, osoby które dopilnują tego, czego Ty nie możesz, a ufasz im niemalże bezgranicznie.
-
-
-
-
Kuba1001
//KKK, dzięki.//
‐ A co mamy robić? ‐ zapytał Gnoll, drapiąc się po głowie, z której zdjął na chwilę hełm.
‐ Doradzać, debilu. ‐ mruknął Hobgoblin.
‐ Ale w czym? ‐ nie ustępował Xol.
Tutaj zielonemu argumenty się skończyły i zamilknął, czekając na Twoją fachową opinię, w końcu byłeś teraz ich nieomylnym szefo. -
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
Kuba1001
Nawet do tych debili argument mówiący o śmierci z głodu czy pragnienia na tej zapomnianej przez ludzi i Pradawnych pustyni przemówił bardziej niż skutecznie, więc szybko zabraliście się w drogę powrotną, jednakże musieliście maszerować tę resztę dnia, jaka Wam pozostała, i całą noc. Do obozu Hordy dowlekliście się dopiero nad rankiem następnego dnia.
//Wiem, że wcześniej obóz znajdował się w tym temacie, ale uznałem, że jednak lepiej przenieść go do osobnego, więc zacznę Ci, gdy go założę.// -
JurekBzdurek
Kuba1001 pisze:Jurek:
Twoi kompani zrobili podobnie, choć w chwili zderzenia się ze Szkieletami dwóch straciłeś z oczu i dopadając do wzgórza już nigdy więcej ich nie ujrzałeś. Tak czy siak, udało się, zaś krwiopijca tylko rzucił na Was okiem i wydał rozkaz do przebijania się klinem, wszyscy i razem, aby miało to jakiekolwiek szanse powodzenia.
Szakal:
Niewiele miałeś tego odpoczynku, dowódca szybko zarządził zbiórkę i dalszy wymarsz, na kolejnych koczowników, wraz ze zrabowanymi łupami i porwanymi kobietami. Swoją drogą, ciekawe na jak długo zapuściliście się w tę okolicę, co nie?Może kiedyś będzieczas by zastanowić się jak do takiej sytuacji w ogóle doszło. Teraz nie. Teraz był czas kruszenia kości. Wydał okrzyk gniewu i postarał dołączyć do formacji prowadzonej przez wampira, w razie konieczności chroniąc go za wszelką cenę.