Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
Gdy ten się tarzał wbił mu miecz prosto w tors.
Już wstawał, gdy ostrze przebiło mu klatkę piersiową na wylot. Teraz padł bez życia.
Po zabiciu człowieka kontynuował drogę do karawany.
Spacerkiem przeszedłeś te kilkanaście metrów.
Wszedł do wozu z mieczem w ręce.
Wozów nie było, były bryczki i karety. Pierwsza, do jakiej zawitałeś, była pusta.
A więc wszedł do drugiej karety.
Znalazłeś tam jakiegoś mężczyznę, który postanowił jedynie gapić się na Ciebie nienawistnym wzrokiem, ale nic nie powiedział. Do czasu. ‐ Rabusie. ‐ rzekł, siląc się na spokojny ton. ‐ Czego chcecie? Pieniędzy? Jedzenia? Wody? Wielbłądów?
‐ Nic z tych rzeczy. Chcemy tłumacza.
‐ A na co on Wam?
‐ To nie twój interes. My chcemy tylko kogoś, kto zna język dzinow.
‐ Jakich Dżinów? Przecież to bajka! //Mówi prawdę. Większość ludzi kojarzy je tylko z bajek, więc…//
‐ Nie obchodzi mnie twoja wiara w dzinów. Macie tłumacza czy nie?
‐ Mamy, ale po co Ci, skoro nikt nie zna takiego języka?
‐ Gdzie on jest do cholery?! ‐ Przyłożył miecz do gardła człowieka .
Przez chwilę tłumił w sobie odpowiedź, ale w końcu odparł: ‐ Ja nim jestem, do cholery!
‐ Jakie znasz języki? ‐ Powiedział opuszczając nieco broń.
‐ Nirgaldzki, staronirgaldzki, dialekty większości ras i wspólny.
‐ Świetnie. Sądzę że język którego szukamy jest jakoś podobny staronilgardzkiego, zresztą. Poradzisz sobie. A teraz chodź.
‐ Niby gdzie?