Podmrok
-
-
Kuba1001
Nie licząc tego uprzednio zabitego, w objęciach kwasowego jeziora śmierć i katusze, choć w innej kolejności, znalazły trzy kolejne stwory. Jednakże wciąż ich przybywało, tak jak jeźdźców kamieni. Mimo to sukcesywnie przebijaliście się dalej, po kilku minutach trafiając pod wieżę. Po tak długiej walce oręż, pancerze, prowiant i reszta ekwipunku ciążyły Wam niemiłosiernie, a na dodatek pojawił się kolejny problem…
‐ Drzwi. ‐ mruknął z niedowierzaniem towarzyszący Ci Szary Krasnolud. ‐ Gdzie są ku*wa drzwi? ‐ dodał, wpatrując się w lśniącą niczym diament ścianę wieży, idealnie gładką… -
-
-
-
Kuba1001
Na nich podziałał, ponownie połamali się lub wpadli do kwasu, ale Ty coraz bardziej odczuwasz skutki walki w pełnym rynsztunku i ciągłego wymachiwania bronią przeciwko potworom, których wcale nie ubywa, a wręcz przybywa…
‐ Zajmij ich czymś na chwilę. ‐ odparł Szary Krasnolud w chwili nagłego olśnienia i klęknął przed drzwiami, otwierając podróżny plecak. -
-
-
-
Kuba1001
Mięśnie paliły Cię żywym ogniem i czułeś, że to już kres Twoich sił: Jeszcze kilka minut walki i padłbyś ze zmęczenia, a przeciwników wciąż przybywa. Na całe szczęście usłyszałeś tryumfalne wołanie swojego towarzysza zza Twoich pleców, a nim sam poczułeś radość, ten chwycił Cię za kark i pociągnął do tyłu, wciągając do diamentowej wieży, która to z kolei zamknęła się tak szybko, jak otworzyła. Szary Krasnolud zapalił pochodnię i zaczął rozglądać się wokół.
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
Kuba1001
Jakby na przekór temu, co działo się wcześniej, pod wejściem do wieży, te drzwi nie stawiały oporu, więc wszedłeś do pogrążonej w mroku komnaty. Jednakże ta sama po chwili rozjaśniła się na tyle, abyś mógł zacząć podziwiać ustawione na wysokich szafkach i półkach księgi, woluminy i zwoje, a poza nimi również inne przedmioty na różnorakich postumentach bądź gablotach. Wszystko to uzupełniał gobelin rozwieszony na całą długość jednej ze ścian, przedstawiający znak szkarłatnego węża na czarnym tle.