Twierdza Inkwizycji Światła
-
Kuba1001
Bilolus:
Trafiłeś na parę drzwi i choć wypuszczeni skazańcy kupowali Ci czas, walcząc z Inkwizytorami lub próbując uciec we własnym zakresie, to nie masz zbyt wiele czasu, aby zastanawiać się, którymi stąd uciec.
Prawe. ‐ usłyszałeś w swojej głowie głos intuicji, a dokładniej swej demonicznej władczyni. Nie miałeś pojęcia skąd to niby wie, ale lata spędzone na jej służbie sprawiały, że nigdy nie pytałeś, nie wahałeś się, a tym bardziej nie kwestionowałeś jej rozkazów.
Vader:
Siedzenie w celi przerwały Ci dziwne odgłosy bitwy: Szczęk oręża, wrzaski, krzyki, ryki i rozkazy, opętańczy śmiech, odgłosy magicznych pocisków i różnorakich zaklęć… Nim zastanawiałeś się, co w ogóle się stało, coś potężnego uderzyło w drzwi Twojego więzienia, rozbijając w perzynę zamek. Wolność? -
-
-
Kuba1001
Vader:
Tu z pomocą przyszedł Ci Twój… Cóż, ciężko powiedzieć. Na pewno nie przyjaciel, kompan też nie do końca… Współwięzień pasuje chyba najlepiej. Niemniej, zauważyłeś go, gdy stanął w tym, co zostało z drzwi Twojej celi. Wyglądał jak prawdziwy szaleniec: Wysoki, chudy, wątłej budowy, o niechlujnym ubiorze i włosach oraz tych dziwnych, świdrujących i niemalże przerażających oczkach. Bez słowa podszedł do łańcuchów i przy pomocy własnych dłoni oraz kilku prostych zaklęć sprawił, że tę pękły.
‐ Magia Stali. ‐ wyjaśnił krótko, wzruszając ramionami. ‐ Uciekajmy. On nas potrzebuje!
Bilolus:
Po wyważeniu drzwi dostrzegłeś prowadzące w górę schody, co by się w sumie zgadzało, skoro cele więźniów znajdowały się w lochach. Pokonując pierwsze kondygnacje nie natrafiłeś na żaden opór, dopóki w ścianę, nieopodal Twojej głowy, nie wbił się sporych rozmiarów metalowy bełt, najpewniej wzmocniony jakimiś zaklęciami Magii Światła. Kolejny był już o wiele celniejszy i odstrzelił Ci ucho. -
-
Kuba1001
Otrzymałeś celny strzał prosto w środek klatki piersiowej. Bełt wszedł głęboko, a wokół niego, na całe ciało, rozchodził się świdrujący ból. Niemalże czułeś, jak uszkadza on Twoje mięśnie i narządy wewnętrzne, dotkliwie Cię osłabiając, lecz zapewne potrzeba byłoby kilku lub kilkunastu takich, aby zabić. Gnany impetem, upadłeś na pechowego kusznika, łamiąc mu kości i przyduszając do ziemi, przez co szybko wyzionął ducha. Nie wiedziałeś, z iloma wrogami masz do czynienia, ale jeden posłał swojego podwładnego na górę, nie wiedzieć czemu, a sam kopnął Twoje ciało, tak dla pewności.
-
Bilolus1
Czując to…złapał go za nogę ‐ i spróbował zerwać go ze schodów, lub chociaż powalić na ziemię ‐ a gdy to się udało, wykorzystując swoją nadludzką siłę ‐ spróbował wykorzystać go ponownie jako mięsną tarczę, nie chciał dawać im czasu na reakcje ‐ mimo że kasłał krwią, i cały szedł coraz wolniej ‐ próbował biec pod górę ze swym zakłądnikiem.
-
-
Kuba1001
Bilolus:
Wszystko Ci się powidło, a kusznicy nie byli aż tak oddani sprawie, aby zgładzić swojego kompana w celu zabicia Ciebie, więc gnałeś naprzód. Niestety, mogłeś ich tylko przetrącić, niezbyt jak miałeś okazję na zabicie wszystkich, więc po chwili strzelali w Twoje plecy. Szczęśliwie większość haniebnie spudłowali, a po chwili znalazłeś się na kolejnym rozdrożu, zaś głos Twojej pani podpowiadał, abyś udał się w lewo.
Vader:
Cała, ale kto wie, jak długo się ostanie? Niemniej, ruszyłeś dalej, wraz z Tobą też ten szaleniec i garść innych więźniów, różnorakich Magów wielu ras. Szczęśliwie nie biegłeś przodem, bo to Ciebie zabiłby jeden z Inkwizytorów, który ze sporym impetem otworzył najbliższe drzwi, nabijając na klingę swojego zaklętego miecza jednego z pechowych uciekinierów. Wszyscy automatycznie pognali w przeciwną stronę, jak najdalej od groźnego wroga, ale Ciebie Twój kompan pociągnął w jeszcze innym kierunku.
‐ Głupcy. ‐ mruknął pod nosem, śmiejąc się nieludzko. ‐ Zginą albo wrócą do cel. Za to nam się uda! -
-
Kuba1001
Nie były, więc wdarłeś się do małego pomieszczenia. Nawet dla Ciebie, istoty, która większość życia spędziła pośród Demonów i na polu bitwy, a więc zaznajomionej z fetorem siarki i odorem rozkładających się zwłok, odór tu panujący był po prostu nie do zniesienia. Najwidoczniej był to otwór, przez który powinieneś się przecisnąć, aby wydostać się na zewnątrz, do fosy, a później dalej, ku wolności. A jeśli na dole czekać będzie wypełniony kloaką dół, to będziesz przynajmniej wiedział, którą część swojej eskapady w tym miejscu pominąć.
-
-
-
Bilolus1
Usmyrany w najgorsze z najgorszych ‐ płynął zatem wymachując łapskami niczym ogromnymi wiosłami ‐ próbował przedostać się na drugą stronę fosy…starał się dawać nura na jak najdłużej mógł co by go ciężej było widać ‐ a gdy dotarł, jeśli dotarł bez problemu ‐ spróbował wspiąć się…i znowuż puścić się biegiem.
-
-
-
-
-
Kuba1001
Mijaliście ciała zmasakrowanych strażników, więc nie byliście pierwszymi, którzy wybrali tę drogę. Również i Wam przyszło przejść cuchnącymi rurami pełnymi fekaliów, wskoczyć do fosy i wyjść z niej na wolność. Uciekając, zauważyliście, że zarys gigantycznej twierdzy rozmywa się tym bardziej, jak Wy się od niej oddalacie.
-