Miasto Gibelest

[Kubeł1001]

Bilolus1

Ruszył więc w stronę bramy

[Kubeł1001]

Kuba1001

Bilo:
Minąłeś patrol, młyn i dotarłeś pod bramę.
Dark Lord:
Zauważyliście jak jakiś wielki Mutant przechodzi przez gościniec i kieruje się do miasta.

[Kubeł1001]

Bilolus1

Spojrzał po strażnikach i jeśli nie otworzyli bramy powiedział .

‐ Witam .

[Kubeł1001]

Kuba1001

Bilo:
Nie było żadnych strażników przed bramą, a ta była zamknięta.
//Zaczekajmy na Dark Lorda.//

[Kubeł1001]

Konto usunięte

‐Mutant? ‐ Dziwne…
‐To jak powiedzieliście?

[Kubeł1001]

Kuba1001

Dark Lord:
‐ Przecież Goblin, którego wysłałeś jeszcze nie wrócił…

[Kubeł1001]

Bilolus1

‐ Czyli chwilę sobie poczekamy…

[Kubeł1001]

Kuba1001

Bilo:
‐ A myślisz, że by Cię wpuścili?

[Kubeł1001]

Konto usunięte

‐Czyli chwilę sobie poczekamy…

[Kubeł1001]

Bilolus1

‐ To Gibelest . Oni nie uznają niczyjej władzy . Zresztą, jeśli schowam rękę za płaszczem to nie widać jej .

[Kubeł1001]

Kuba1001

Dark Lord:
Goblin wrócił.
‐ Ja przekazać wiadomość! ‐ krzyknął wyraźnie zadowolony ze swojego wyczynu.
Bilo:
‐ Skoro tak mówisz to czemu nie otwierają bramy?

[Kubeł1001]

Bilolus1

‐ Bo nikogo tu nie ma ? A kij ich wie, jeśli trzeba pójdziemy do drugiej bramy .

[Kubeł1001]

Kuba1001

‐ To na co czekamy? A może w mieście są ludzie, ale nie otwierają z jakiegoś powodu?

[Kubeł1001]

Konto usunięte

‐I co on powiedzieć?

[Kubeł1001]

Bilolus1

‐ Możliwe…‐ przesunąwszy swój kilof bojowy dogodniej pod lewą rękę rozejrzał się za obejściem miasta które prowadziłoby do drugiej bramy ‐.

[Kubeł1001]

Kuba1001

Dark Lord:
‐ To co Ty kazać. ‐ powiedział obojętnie. ‐ Coś mnie ominąć? Kiedy wracać ze zwiad?
Bilo:
Tylnej bramy czy jakiegokolwiek innego wejścia do miasta brak.

[Kubeł1001]

Bilolus1

‐Cholera… czekamy .

[Kubeł1001]

Kuba1001

Bilo:
‐ Ile? ‐ zapytała dziewczyna znużonym głosem.

[Kubeł1001]

Bilolus1

‐Aż nam otworzą te bramy…albo wracamy samemu zabić Aragotha .

[Kubeł1001]

Kuba1001

Bilo:
‐ Jak to my? Ja nie chcę brać udziału w jakiejś prywatnej wendecie z Mutantem.