Miasto Minteled
-
Kuba1001
Kebab:
Było to tak proste jak konstrukcja cepa, choć sam nigdy takiego nie widziałeś… Niemniej, kilka godzin minęło, a Ty miałeś o tuzin więcej złota niż przed rozpoczęciem pracy.
Vader:
‐ Nie mamy tu takiej, ale kto wie…? ‐ spytała retorycznie i uśmiechnęła się zalotnie, przy okazji mrugając i przysuwając się bliżej Ciebie. -
-
-
Kuba1001
Kebab:
Wróciłeś i chyba nie zauważył Twojego zniknięcia. Chyba.
Vader:
//Co.//
Nieco się zasępiła, ale po chwili odzyskała rezon i odpowiedziała:
‐ Walka na śmierć i życie, naprzeciw siebie stają ludzie, zwierzęta i potwory, w wypadku ludzi to jeńcy, niewolnicy lub ochotnicy, bestie i zwierzęta sprowadza banda zakontraktowanych łowców potworów. -
-
-
-
-
-
-
-
-
Kuba1001
Vader:
//W sumie i tak miałem go zabić.//
Odniosłeś pożądany skutek, jak to zwykle bywa podczas prawienia kobietom komplementów.
Kebab:
Gobliny zajęły jeden stolik i z miejsca wzięły się za kości, karty i udoskonalanie techniki ogrywania przechodniów podczas różnych gier ulicznych, ale poza nimi kilka osób również uzupełniało sobie kartami popijanie piwka oraz jedzenie. -
-
-
Kuba1001
Vader:
//A co to ma do rzeczy?//
Ona z pewnością też, ale była kelnerką, a praca to praca, więc z nieskrywanym żalem musiała wrócić do obowiązków.
Kebab:
Zgodził się ochoczo i zaraz przystąpiliście do gry.
//Jeśli nie masz zamiaru robić nic konkretnego to ja przerzucę już na następny dzień, pasuje?// -
-
-
Kuba1001
Vader:
//Yyy… Niezręczna sytuacja.//
Vader:
Mogłeś się o to jakoś zapytać… O, a tak poza tym to nowa walka właśnie się zaczęła.
Kebab:
Rankiem szykowaliście się już do wyjazdu z miasta, kupcowi najwyraźniej nie poszedł handel, a przyjemniej nie dostatecznie dobrze, więc już wczesnym rankiem przemierzaliście pustynię w drodze powrotnej. -