Anros
-
-
Kuba1001
Twoi wojacy za Tobą, mimo pokonania zjaw wciąż pewnie czuli się tu nieswojo i mieli ciarki na plecach, a i nie było większego sensu siedzenia tam, skoro nie mogli uszczknąć dla siebie nawet garści złota z przeklętych sarkofagów…
Na miejscu zastałeś tę samą kupę kamieni co wcześniej, co oznacza, że nikt jeszcze nie zaczął żadnych prac, aby Was uwolnić. -
-
-
-
-
-
-
-
-
-
Kuba1001
Wykonali rozkaz z ochotą, bez bohaterszczyzny i ociągania, a gdy i oni byli bezpieczni, również Ty znalazłeś się po drugiej stronie. Tam, rzecz jasna, gdy nie wykryto u Was żadnych większych obrażeń, zostaliście natychmiast zasypani istną lawiną pytań, z których większość koncentrowała się na Tobie. Nic dziwnego, wszyscy chcieli znać przebieg zdarzeń, jakie zaszły w tym miejscu bez ich udziału.
-
-
-
-
-
-
-
-
Kuba1001
Dalsze rozważania przerwał ten, który wysłał Was w to miejsce, niejaki Bolsyt.
‐ Świetna robota, panie i panowie. ‐ powiedział na Wasz widok, klaszcząc w dłonie. ‐ Roześlę gońców do okolicznych wiosek, w każdej macie przynajmniej jeden bity dzień przepustki na libację i dupczenie. A jeśli o dupach mowy, to brać je w troki, dowództwo wzywa.