Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
Michał: Jak przystało na zielonego debila, chlapnąłeś sobie zdrowo. Sanskryt: ‐ No są, ale ludziuf. ‐ odparł Goblin.
‐ A jakieś inne kopolnie so?
‐ Jest jedna, ale daleko w ch*j i myśmy nigdy tam nie zaleźli, bo nie było po co.
‐ A myślisz, że są tam pompy, dziobasku? ‐ spytała goblinka.
‐ Jakie pompy? ‐ zapytał zdezorientowany. ‐ Ja się na górnictwie nie znać.
Wódz skierował się z powrotem do swojego domku by coś zeżreć, znowu.
‐ A ktoś z wos wie? ‐ spytała wielce zirytowana.
Sanskryt: ‐ My nie górniki, my wojowniki! Michał: Domek się nie zmienił, na stole stała miska z taką samą potrawą, jaką Elfka przyrządziła Ci wcześniej.
‐ Wy wszyscy jesteście siebie warci. ‐ warknęła. ‐ Poka mi gdzie szefo ma chatę.
No i pokazał.
Piro pełna poirytowania goblinami, udała się do domu szefo.
Wartowników brak, więc możesz raczej wejść bez problemów.
Weszła do domu, trzasnęła za sobą drzwi i postanowiła się rozejrzeć, przy okazji go zwiedzić.
Usiadł sobie przy stole i zaczął jeść za pomocą łyżki.
Sanskryt: Obecnie byłaś w przedpokoju. Michał: Jadłeś, dopóki donośnie walnięcie drzwiami nie rozeszło się po całym domu.
Więc goblinka ruszyła przed siebie, żeby zwiedzić cały dom.
‐Czego? Półkrzykiem skierował te słowa w stronę drzwi nie odrywając się od misy.
‐ Ja przyszła zobaczyć lóżko czy wygodne, szefo ‐ warknęła, idąc do miejsca z którego dobiegał głos wodza.
I spotkaliście się w kuchni.
‐Tamto moje. Pokazał na swoje łóżko, a potem na inny pokój. ‐Weź se tamto, chyba si nie zakurzało.