Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
No i pokazał.
Piro pełna poirytowania goblinami, udała się do domu szefo.
Wartowników brak, więc możesz raczej wejść bez problemów.
Weszła do domu, trzasnęła za sobą drzwi i postanowiła się rozejrzeć, przy okazji go zwiedzić.
Usiadł sobie przy stole i zaczął jeść za pomocą łyżki.
Sanskryt: Obecnie byłaś w przedpokoju. Michał: Jadłeś, dopóki donośnie walnięcie drzwiami nie rozeszło się po całym domu.
Więc goblinka ruszyła przed siebie, żeby zwiedzić cały dom.
‐Czego? Półkrzykiem skierował te słowa w stronę drzwi nie odrywając się od misy.
‐ Ja przyszła zobaczyć lóżko czy wygodne, szefo ‐ warknęła, idąc do miejsca z którego dobiegał głos wodza.
I spotkaliście się w kuchni.
‐Tamto moje. Pokazał na swoje łóżko, a potem na inny pokój. ‐Weź se tamto, chyba si nie zakurzało.
Goblinka spojrzała na łóżko swojego wodza, po czym podeszła do niego i przysłowiowo się je**ęła na brzuszek. ‐ Dzięki, szefo, że oddajesz mi swoje wyro! Gdybeś jeszcze masaż stóp zrobił… ‐ rozmarzyła się.
‐Ja pie**ole, jem… Westchnął dalej żłopiąc z miski.
‐ Poczekom na ten masaż, Kasabla, nie musisz się spieszyć z jedzeniem! ‐ powiedziała goblinka, przewracając się na plecy.
‐Daj mi bachora, to dam maszasz. Zastepce musze mieć. W końcu odłożył łyżkę i wytarł usta w rękaw.
‐ Mam dla ciebie zgrubnąć? ‐ spytała z zastanowieniem. ‐ Co ty mie dasz za bacchora poza masażem?
‐A co moge dać? Ugościniłełem Cie kurde. Parsknął spoglądając na goblinkę.
‐ Chce kolczykuf, pierścionkuf i biżuteriuf. Czyli ciebie jako męża czy jak to się nazywo.
Westchnął zastanawiając się, drapał się po łbie co chwila i rzucał oczami to w jedną to w drugą stronę. ‐Dobre.
‐ To rób tego zastępce, kochany mężo. ‐ zaskrzeczała swym śmiechem goblinka i zrzuciła swoje buciory, a potem całą resztę szmat.