Gród Maleryks
-
bulorwas
‐Kim jest łowca uciekający przed zwierzyną, aniżeli padliną która dogorewa w swe ostatnie chwile? Co doprowadziło go do tego stanu, szczęście, miłość czy może prawda? Nic z tego, to było starcie instynktów, w którym zwierze zdominowało łowce marnującego swe strzały. Czego nauczyła nas ta historia?‐ rzekł podbiegając do ludzi z Partetem. Mimo to nie zaatakował, a po prostu stanął w pozycji bitewnej.
-
Kuba1001
Oczywiście oboje byli zdziwieni, w końcu nie spodziewali się jakiejkolwiek istoty rozumnej (choć nie wszyscy uważają Gobliny za takowe) w tym lesie, ponadto byłeś Goblinem specyficznym i do tego uzbrojonym, również specyficznie. Niemniej, kobieta krzyknęła i schowała się za mężczyzną, a ten dobył broni i zasłonił ją własnym ciałem, stając w pozycji bitewnej.
-
bulorwas
‐Odpowiesz na pytanie i oddasz miecz, a tobie i kobiecie nic się nie stanie.
Zerwał liść z krzaka po czym go spopielił w ręku dla efektu. Czuł się jak w momencie gdy mordował szefa orków, czyli zajebiście. Ludzie zawsze uważali się za istoty wyższe, mądrzejsze i silniejsze od goblinów, a tu taki zonk. Zły pan Goblyn walczy dziwną bronią, umie czytać i zna magię ognia. Może wku*wić człowieka z kompleksem wyższości nie? -
-
-
-
-
-
bulorwas
‐Jesteście uciekinierami, widać to. Zwykłego człowieka nie byłoby stać na taki miecz, więc albo go ukradłeś, albo oddałeś za niego dom. Macie przy sobie duże zapasy, bo zapewne ruszacie w dłuższą podróż. Jeśli wasz teraz zabiję, to nikt nie ruszy wam na pomoc i wioska pozostanie tajemnicą, ale aż taki zły nie jestem.
Rzekł trzymając dystans i powoli podszedł po miecz.
‐Zabiorę was do wioski, opatrzę ranę i dam jakiś sztylet, a w zamian biorę ten miecz i połowę zapasów. Macie wybór. Śmierć, albo trochę uboższe życie. Nie dbam o to kim jesteście, ale nie możecie tu zostać.
Powiedział opierając się na Partecie. -
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-