Obóz Walimur
-
bulorwas
Ender rozłożył mapę na drewnianej, ciężkiej ławie i zaczął się przyglądać się jej. Do ich Ziemi Obiecanej zostało już nie wiele, Jakiś miesiąc podróży wliczając w to przerwy na postoje i uzupełnienie zapasów. W tym czasie Benea, upojona butelką wina ukradzionego niedawno od konwoju szlacheckiego, przymilała się do jego boku niczym kotka czekając, aż Ork pogłaszcze ją i podrapie za uszkiem, jak to mieli w zwyczaju przed BangBang czy jak kto woli r*chaniu. Ten jednak, mimo iż młody, pełen wigoru i chętny, wiedział, że najpierw trzeba wszystko początkowo zaplanować, wydać polecenia reszcie bandy i dopiero wtedy można pobaraszkować.
‐Tobie też nie chce się opuszczać tych krain słonko?‐ zapytał samemu znudzony już swoją wędrówką. Kultura orków była rozwinięta i dzieliła się na wiele rzeczy, to prawda, ale zawsze wywodziła się z walki, seksu i gorzały, taka prawda. -
-
bulorwas
‐Chciałbym, żeby to było taki proste.
Powiedział po czym wyszedł ze swego namiotu i uderzył 3 razy w gong, by obudzić resztę obozu. Gdy wszyscy się już stawili rozpoczął wydawanie rozkazów.
‐Zacznijmy od spraw przyjemnych. Wartownicy po całonocniej służbie dostaną po butli piwa i cały dzień na spanie. Dalej, dzisiaj połowa goblinów zbiera wodę z rzeki i przelewa ją, aż napełni 5 ostatnio zdobytych beczek, z czegoś bimber trzeba pędzić. Dalej, druga połowa goblinów zajmie się kradzieżą ziemniaków ze spichlerzy wieśniaków z Ter`wer, mają święto, nie zorientują się. Dalej, Hobgobliny, wyruszą na polowanie. Szczególne zależy nam na skórach wilczych i niedźwiedzich na pancerze. Dalej, Ty Czeloo, razem ze swymi dziećmi ponownie obstawicie główną drogę i będziecie zbierać opłaty za przejazd, jak nie będą płacić to zabić i złupić. Dalej, Orkowie: Aled, Kairn, Szerk, Madr i Szaw udadzą się do lasu ścinać drzewa, kończą nam się budulce. Dalej, reszta z was panowie, pójdzie do 3 okolicznych wiosek zebrać haracz, możecie też porwać kilka chłopek dla przykładu. Koniec apelu, od zajęć, rozejść się!
Wydał rozkaz wracając do namiotu
‐Jestem kocico.
Wyszeptał rzucając ją na łoże i wręcz zdzierając z niej ubrania. -
-
-
-
-
Kuba1001
Nie było to takie proste, myśliwi zapuścili się daleko w las, podobnie jak większość drwali, Ogr i Orkologi, Orkowie mający zbierać haracz z wiosek… Zebrałeś ledwie garstkę.
‐ Dużo. ‐ powiedział Ork i nic dziwnego, w końcu nie potrafił liczyć (czytać i pisać zresztą też). ‐ Od cholery w zbrojach, z kopiami, mieczami, tarczami, na koniach… I tacy bez koni, z mieczami, włóczniami, kolczugami i tarczami… I też bez broni i zbroi, z łukami i kuszami. Dużo. -
-
-
bulorwas
‐Co się tak boicie?
Zapytał z udawaną pogardą swoich pobratymców.
‐Ludzie to pi**y, jeden ork powali takich ze 3 i jeszcze będzie stał na nogach. A jak da nam się broń, to 30! Mordy, boicie się jakiś blacharzy na kucykach? Wstyd mi za was kuwa!
Splunął na ziemię.
‐Pamiętacie Arenę? Tam byliśmy o wiele gorzej uzbrojeni, wygłodzeni i poranienia, a mimo to wyrżneliśmy tamtych w pień i odeszliśmy. Więc co mogą nam zrobić teraz, kiedy mamy stalowe pancerze, jedzenie i medykamenty? Lecz to nie to jest naszą główną siłą! My posiadamy coś czego oni nie mają, instynkt drapieżcy. Pozwolicie by te ścierwa znowu wami pomiatały?! Pozwolicie, by znowu pluli wam w twarz i kuwili wasze kobiety?! DO BRONI KU*WA!! Lok’tar ogar!
Wykrzyknął wznosząc kilka razy energicznie pięć w górę. -
-
bulorwas
‐Zachowajcie zapał na później, musimy się zebrać wszyscy. Ostrzcie miecze, podkujcie młoty, zepnijcie zbroje, jedzcie się, czeka nas bitwa, pierwsza większa od dawna.
Powiedział samemu zakładając zbroję. Gdy już to uczynił, wziął się za ostrzenie broni, szczególnie strzał. Sprawdził czy cięciwa łuku jest perfekcyjnie naciągnięta. -
Kuba1001
Orkowie zaczęli szykować się do walki, podobnie jak Ty. Gdy upewniłeś się, że wszystko gra, oderwałeś wzrok od broni i zauważyłeś Ogra wraz z Orkologami, którzy wracali do obozu. Fakt, że jednego brakowało, a reszta była w mniejszym lub większym stopniu naszpikowana strzałami oraz bełtami nie wróżył dobrze…
-
-
Kuba1001
‐ Okradalim właśnie jakichś kupców, a tu nagle z dupy się zaczęły sypać na nas bełty i strzały, potem wszędzie powybiegali ludzie i dalej do nas strzelali… Zabilim kilku, zabilibyśmy więcej, ale nagle jeden z chłopaków dostał takim wielgachnym bełtem w brzuch, to spie**oliliśmy do obozu. ‐ wyjaśnił, a podczas mówienia o bełcie pokazał ramionami jego wielkość, która sugeruje pocisk z pełnoprawnej balisty.
-
-
-
-