Rezydencja Mallenmir
-
-
-
Kuba1001
Krzaki jak krzaki, drzewa jak drzewa, nic niezwykłego. Niemniej, dawały przyzwoitą osłonę, dzięki której mogłeś w miarę niezauważenie obserwować tych, których wymienił Ci Żywiołak, choć sam zauważyłeś, że większość, jeśli nie wszyscy, ma broń…
//Jak coś, to pisz co ten Żywiołak ma robić, dobre?// -
Ether
O tych z bronią mi chodziło. Głównie o dystansową.
Tych trzeba w pierwszej kolejności wyeliminować…Chociaż…
Nakazałem żywiołakowi aby zamienił się w płaszcz otaczający moje ciało. Zagęszczając się w miejscu uderzenia powinien je zatrzymać.Poszedłem więc trochę bezpieczniejszy w kierunku ognisk. Wolę być pewien.
-
Kuba1001
//Raz uformowany Żywiołak nie może już zmieniać kształtu, ale uznam, że zwyczajnie jest przed Tobą, aby ochronić Cię tak, jak to określiłeś.//
Idąc w kierunku obozu wykonałeś podręcznikowy błąd, następując na suchą gałązkę. Bardzo donośny, zwłaszcza przez panującą w lesie ciszę, trzask sprawił, że większość bandytów poderwała się z miejsc i chwyciła za broń, dobyła jej, a kilku wyposażonych w łuki zdążyło nawet wycelować je lub nałożyć strzałę na cięciwę. Czyli tyle z elementu zaskoczenia. -
Ether
Wycelowane we mnie łuki raczej były dowodem na ich bandyckość. To powinno wystarczyć?
Niby nie strzelali, ale mogło im chodzić o okup czy coś…Dłużej się nie zastanawiałem, jedną ręką wtłoczyłem powietrze w ogniska, tak, aby spowodować ich “wybuch” a drugą odepchnąłem się w tył, tak, aby osiągnąć pewną bezpieczną odległość.
-
-
Ether
Dalej miałem plan co do podniesionego kamienia. Umieściłem go na końcu laski (jak na obrazku, tam gdzie gałązki robią “koszyk”) Przyłożyłem laskę tak, jakbym celował i używając magii powietrza, wystrzeliłem kamień w najblizszego widocznego oponenta. Ciekaw byłem, jaki to odniesie skutek.
Skoro mnie nie widzieli, będą niestety wiedzieć skąd nadleciał kamień. Skoczyłem więc w las, starając się ich okrążyć.
//
Kuba1001 pisze:…wzbudzając wśród bandytów popłoch…
Czyli jednak bandyci!//
-
-
Ether
//Myślałem, że właśnie miałem być niepewny czy to bandyci, czy nie…//
No cóż, nakazałem więc żywiołakowi zacząć podrywać kamienie i w wirze powietrza (z którego się składał) obracać tak, by nabrały prędkości. Powinno zadziałać.
Mistrz magii walczący kamieniami… super…
Starałem się przebiec po okręgu na drugą stronę obozu oceniając tym samym zniszczenia. -
-
Ether
Dzięki obiegnięciu obozu, powinienem mniej więcej wiedzieć, ilu bandytów pozostało?
Jeśli mało, podmuchem powietrza mogę wzbić się i zaatakować od środka, nakazując tym samym żywiołakowi dołączenie do mnie (dalej obrzucając kamieniami).
Jeśli dużo ‐ zaatakować kamieniami jak idiota dalej. Gdy będzie to na tyle skuteczne, przejść do punktu, gdy będzie mało. -
-
-
-
-
-
-
-
Ether
Cóż… odciąłem więc głowy i wrzuciłem w żywiołaka (wir powietrza powinien je spokojnie unieść). Poszukałem też jakiegoś płaszcza czy innej narzuty. może być z tych zniszczonych namiotów ‐ i okryłem nią żywiołaka.
Przyszedł czas na szkatułę. Obejrzałem ją dokładniej, a zwłaszcza to czy była zamknięta lub, czy były na niej ślady otwarcia.