‐ Więc chętnie panu pomogę, kapitanie. ‐ odparł, a Ty straciłeś kontrolę nad nogami i dosłownie wybiegłeś na zewnątrz, gdzie nadal trwała desperacka walka marynarzy z Nieumarłymi.
I czekasz, w międzyczasie jeden z marynarzy został zraniony i wciągnięty w tłum Nieumarłych, gdzie też dokonał żywota, o czym świadczyły jego krzyki oraz wnętrzności latające wokoło.
‐ Byłoby to samo, gdybyśmy walczyli z Magią, kapitanie: Jedna strona ma olbrzymią przewagę nad drugą.
//Nie masz szans, bo to M‐A‐G.
Nie no, toć żartuję :V//