Marynarze “Siega” stawili opór, choć kilku nie zdążyło w porę odstąpić od obsługiwanej broni i padli pod ciosami broni białej lub wystrzelonymi z łuków strzałami. Jednakże szala zwycięstwa powoli przechyla się na Waszą stronę, w sumie nic dziwnego, jest Was zwyczajnie więcej.
Cóż, do abordażu ruszyła tylko jedna trzecia piratów, kapitan na czele z resztą został i najwidoczniej czekał na Ciebie lub kogokolwiek innego. A przynajmniej tak mogłeś zakładać, bo jego nigdzie w pobliżu nie było, za to uzbrojonych po zęby marynarzy już od cholery.
Taka okazja była wcześniej, bo piraci byli zajęci Twoją załogą, a teraz jesteś sam, na ich kręcie, gdzie zgromadziły się dwie trzecie wszystkich wrogów… Jakby tego było mało, jesteś właśnie w centrum ich zainteresowania. Hura?
//Powaliło mi się wszystko. Myślałem, że to my ich abordażujemy.
‐Jeden ruch, a ten okręt spłonie. Po cholerę macie wkurzać Arcymaga Ognia?
Podwinął rękawy.