Bryg ''Sieg''
-
Severus Slitch
Sam również wrócił do szalupy, po czym wrócił z załogą na statek.
-- Przygotować się! – rozkazał, jak znalazł się w zasięgu Brygu Sieg, tak by załoga mogła go usłyszeć. – Ruszamy do Wioski Uwitki! Sprzęt ma być w gotowości do walki, możemy spodziewać się tam Nordów – informował załogę, kiedy szalupa była na nowo przymocowywana do okrętu. -
Wszystko poszło sprawnie, a kwatermistrz zaczął wydawać broń reszcie załogi.
- Kapitanie! - krzyknął marynarz na bocianim gnieździe. - Burza na horyzoncie! Na wprost!
//Uznaję, że wyjaśniłeś gdzieś przy okazji, gdzie mają płynąć. A burza jest właśnie w okolicy wioski, do której płyniecie.// -
Severus Slitch
Poprawił swój kapelusz i kołnierz, po czym spojrzał się na burzę. Nie byłaby to jego pierwsza na morzu. Chociaż nie zamierzał się z nią bawić.
-- Trzymajcie się blisko wybrzeża, łatwiej będzie sobie można poradzić z falami, niż na otwartym morzu --rozkazał, stojąc obok sternika. – I wypatrujcie okrętów Nordów. -
//Chwilowo robimy przerwę, jak tylko Radio uwinie się ze swoim wątkiem to dam tu odpis fabularny.//
-
/// Jasne Jasne. ///
-
Sternik wykonał rozkaz, dzięki czemu dalszy rejs przebiegał w miarę spokojnie. Im bliżej jednak burzy byliście, tym bardziej rozumiałeś, jak niebezpieczna mogła dla was być: niebo pociemniało, gdy zakryły je czarne chmury, a w kilkanaście sekund cały górny pokład oraz wszyscy i wszystko, co się na nim znajdowało, przemokło do suchej nitki, gdy spadł rzęsisty deszcz. Na szczęście gromy i burze były daleko, więc nie musisz martwić się, że piorun trafi i zniszczy bocianie gniazdo lub zatopi bryg. Tak czy siak, marynarz na szycie wciąż coś widział, jakimś cudem, meldując ci, że niespełna pół kilometra od was widzi nadbrzeżną wioskę, zapewne Uwitki, a także drakkar Nordów, który właśnie od niej odpływał.
-
Severus Slitch
Poprawił kołnierz i swój kapelusz, po czym przyjrzał się drakkarowi i ocenił warunki, jakie panowały na morzu. Po czym przywołał starszego oficera oraz bosmana.
-- Mamy zbyt wielu świeżych rekrutów, by ryzykować starcie podczas sztormu z Nordami – ocenił surowo. – Raczej niechętnie, ale potwierdzicie moje przypuszczenia na ten temat, prawda? – zapytał, chcąc mieć pewność, że podejmie słuszną decyzję. -
- Słyszałem kiedyś w karczmie w Gilgasz jak nordyjski najemnik opowiadał, że ich Magowie potrafią naginać pogodę do swojej woli, używając wody lub wiatru, aby płynąć szybciej, albo sprowadzając mgłę, aby ukryć swoje przybycie czy odwrót. - odparł bosman. - A ci tutaj płyną prosto w sztorm. Więc albo to nie były bajki zapijaczonego najemnika i rzeczywiście niektórzy tak potrafią, albo są zwyczajnie szaleni lub zdesperowani, żeby uciekać w taką pogodę. Tak czy siak, jak bym za nimi nie płynął.
- Jak dla mnie to cała ta ich pogodowa Magia to bzdury, nie widziałem nigdy Norda, który władałby Magią zamiast toporem, ale i bez tego pościg może być ryzykowny. Nawet jeśli są obładowani łupami i jeńcami, a przez to wolniejsi, to i my będziemy mieli problemy z dogonieniem ich. Gdyby była lepsza pogoda, sugerowałbym niezwłoczny pościg, a w tym wypadku? Kapitanie, z całym szacunkiem, ale cenię życie swoje i załogi bardziej, niż wieśniaków, których nigdy nie widziałem na oczy i pewnie już nie spotkam. Lepiej przybić do brzegu i poszukać ocalałych, może schwytamy jakiegoś marudera, który powie nam coś więcej o tym drakkarze i jego załodze. - poparł przedmówcę pierwszy oficer. -
Severus Slitch
Pokiwał głową, zgadzając się z bosmanem i pierwszym oficerem. Obaj mieli rację, a co gorsza, powielali to, co sam myślał.
-- Zbliżyć się do wioski, przygotować łodzie. Poszukajmy ocalałych i przeczekajmy tę pogodę. Nic więcej tutaj nie możemy zrobić – stwierdził, kierując spojrzenie w miejsce, gdzie widział ostatni raz okręt Nordów. -
Nie trzeba było powtarzać rozkazu dwa razy: okręt zwinął żagle, podpływając trochę bliżej dzięki ciężkiej pracy wioślarzy, a gdy znalazł się na tyle blisko brzegu, aby móc powrócić bez problemu na pełne morze i nie osiąść na jakiejś przybrzeżnej mieliźnie, spuszczono kotwicę, a chwilę po niej szalupy, do których schodzili twoi marynarze, wśród nich pierwsi na pokładach byli krasnoludzcy awanturnicy, zwerbowani jeszcze w Imalin, którzy zaciągnęli się na bryg po to, aby mścić się na Nordach za swoje krzywdy i urazy. Gdy i ty znalazłeś się na pokładzie jednej z szalup, wioślarze zaczęli kierować was ku brzegowi, wykorzystując to, że im bliżej lądu, tym lepsza była pogoda.
//Zmiana tematu. Zacznę ci w Uwitkach.//