Zamczysko Farmera
-
maxmaxi123
//Ehh… upiory umieją coś mówić? Bo trochę słabo, jak się okaże, że rozmawiać może tu tylko ze swoim pożywieniem ://
Farmer, jak zwykle o tej porze, stał na balkonie wpatrując się w Nirgald. Pewne jest, że w ciągu paru najbliższych dni wybierze się na polowanie na ludzi. Szybko też spojrzał na bramę ciekaw, czy ktoś będzie na tyle, bądź ciekawski, żeby podejść do muru. -
Kuba1001
//Nie, mowa to zdolność zarezerwowana dla Liszy i tym podobnych, Szkielety też potrafią, jeśli włożyć w to nieco serca i zdolności Nekromancji.//
Niestety, odważni i głupi zapełnili Twoje lochy na tyle, że kolejni śmiałkowie zdarzali się nader rzadko, nawet jeśli skorzystać z wampirzej miary czasu… -
maxmaxi123
Cóż, spodziewał się też innego rodzaju gości. Nie tylko jakiś głupich rycerzy w lśniących zbrojach, na koniach bledszych niż jego skóra, co myślą że trzyma tu jakąś królewnę… wampiry przyjąłby bardziej gościnnie. No, w zasadzie tylko ich. No nic, zaczął więc iść w stronę lochów. Może sobie zapoluje na jakiś ludzi w Nirgaldzie? Zawsze to jakaś rozrywka…
-
-
-
-
-
Kuba1001
Wszystko było gotowe do drogi i właściwie mógłbyś dawać już rozkaz do otwarcia bram, gdyby nie to, że… No nie, właściwie to jednak musisz owe bramy otworzyć, gdyż jeden z żołnierzy drugiej świeżości pełniących służbę na murach zameldował Ci o zbliżających się jeźdźcach, którzy kierowali się wprost na zamek.
-
-
Kuba1001
Albo to bandyci byliby w takim rozrachunku głupi, albo Ty, bo raczej nikt nie zbliżałby się w tak małej liczbie, bez solidnego sprzętu, do zamku niemalże w Mrocznym Królestwie, gdzie gołym okiem widać straż na murach. Pozostała tylko druga opcja i owszem, po chwili ukazał Ci się owy orszak w pełnej krasie: Zwartą grupę wokół dwójki krwiopijców stanowili stworzeni z elementów przynajmniej trzech zwykłych Szkieletów ciężkozbrojni wojownicy, wszyscy w solidnych hełmach i pancerzach, wyposażeni w długie kopie, miecze długie i tarcze migdałowe. Jechali na szkieletach zwykłych koni. Nieco inne były rumaki pozostałych, bo blade, o czerwonych ślepiach, czarnej grzywie i pysku pełnym nie końskich zębów, a kłów. Konie zarażone wampiryzmem? To by było dobre i w sumie możliwe, w końcu dosiadały ich Wampiry, elegancko odziane, acz najwidoczniej nie zapomnieli też o lekkich kolczugach i pancerzach, w dodatku mieli też broń: Kobieta szablę i dwa sztylety, a mężczyzna miecz długi na plecach i dwa jednoręczne ostrza przytoczone do pasa.
Oboje zsiedli ze swych wierzchowców i ruszyli w Twoja stronę, towarzyszyły im cztery Szkielety w pełnym rynsztunku, nie licząc kopii. Gdy zatrzymali się, milczeli, najpewniej chcąc, abyś to Ty pierwszy ich pozdrowił, jak na gospodarza przystało. -
maxmaxi123
O, wyglądają na bogatych, bądź potężnych. W zasadzie miał wrażenie, że jest jednym ze słabszych tutaj wampirów. No, ale miał dużo, może za dużo czasu, że urosnąć w siłę.
‐ Witam w moim skromnym zamczysku!‐ Zawołał uradowanie, z nutką wesołości w głosie.‐ Zapraszam do środka, za chwilę karzę przygotować sługom pożywienie. No chyba, że Państwo czasu nie mają, to można to załatwić i tutaj.‐ Dodał zaraz po tym, nie zapominając, że nie wszystkim może chcieć się wchodzić do zamku tylko po to, żeby coś ogłosić. Bo krótkiej wiadomości też się spodziewał, acz liczył na dłuższe. Dawno nie miał gości. -
Kuba1001
‐ Nie mamy czasu na gościnę. ‐ powiedział oschle mężczyzna, a Wampirzyca złajała go wzrokiem.
‐ Wybacz, ale niestety ma rację. Zresztą, najpierw powinniśmy się przedstawić, prawda? Ja jestem Nyura, a mój kompan zwie się Artem. Przybywamy z wiadomością od Kolektywu, która nakazuje stawić Ci się niezwłocznie w Cytadeli Cienia. -
maxmaxi123
//Artjom*(nie wiem, czy dobrze to napisałem ;‐;//
O, tego też się właściwie spodziewał, acz chyba nie może być aż tak różowo.
‐ Mówią mi Farmer bądź Łowca‐ Przedstawił się(to wcale nie tak, że zapomniałem jego imienia już przy nazwie tematu, wcale)‐ Jak rozumiem, nie jestem jakimś wyjątkiem i każdy inny członek też ma się tam zjawić, tak?
Akurat dobrze się zdarzyło, że miał już gotowe wojsko. Za dobrze… Przy okazji, Keth jest gdzieś w okolicy? -
-
-
-
maxmaxi123
//NPCó wszystkich się nie pamięta, a wolałem wiedzieć, żeby nie szukać nadaremno.
‐ No nie, ale zazwyczaj bez nich się nie ruszałem. No, przynajmniej części. Ale skoro nie trzeba…
Machnął dłonią, nakazując im powrócić do pilnowania całego dobytku. Samemu czekał, kiedy ruszą, aby potem zacząć podążać ich śladem. -