Posiadłość Von Orren'ów
- 
Odległe wycie wilków w okolicy nie napawało cię otuchą, ale mimo to brnęłaś w las. Znalazłaś ślady konia, za którym pobiegł chłopak, ale jego samego czy zwierzęcia już nie. Za to wypatrzyłaś niedaleko coś jakby łunę. Pożar? Ognisko? Ktoś z pochodnią? 
- 
Podeszła więc bliżej, żeby zobaczyć kto to lub co to, ale starała się pozostać w ukryciu. 
- 
Nie miałaś pojęcia, kim byli, ale było ich wielu, doliczyłaś się nawet czterdziestu osób siedzących przy kilkunastu ogniskach, więcej mogło ich być w rozstawionych już namiotach. Nie miałaś pojęcia, kim byli, nawet czy byli innej rasy niż ludzie, ale zauważyłaś, że mieli ze sobą konie, wiele koni pasących się w prowizorycznej zagrodzie z ociosanych na szybko gałęzi w pobliżu obozu, dla ochrony przed wilkami. 
- 
Poszukała wzrokiem Verofa, może to oni go złapali albo coś mu zrobili. 
- 
Jeśli tak było, bo nie możesz tego wykluczyć, to nie widziałaś go nigdzie wśród nich, więc albo to chybiony pomysł i jest gdzieś indziej, albo rzeczywiście go złapali i trzymają w jednym z namiotów czy w innym miejscu, w którym nie możesz go stąd dostrzec. 
- 
Zawróciła się po cichu i kiedy już była w bezpiecznej odległości pobiegła do budynku poszukać tego Zygmunta, żeby mu powiedzieć o tym obozie. 
- 
Bez trudu wróciłaś do posiadłości, bo nawet jeśli byli tu jacyś strażnicy, to pijani w sztok, podobnie jak reszta towarzystwa, o czym mogłaś się przekonać. Próba uzyskania od nich pomocy raczej na wiele się nie zda. 
- 
Wróciła więc, żeby obserwować tamten obóz i nasłuchiwać rozmów. 
- 
Wciąż byli w tym samym miejscu, ale dotarłaś w porę, aby zauważyć, jak zbierali obóz, wyraźnie przygotowując się do marszu, choć zajmie im to pewnie jeszcze dobrą godzinę, może mniej. 
- 
Schowała się gdzieś, żeby dalej ich obserwować i czekała aż wyruszą. 
- 
Siedziałaś tak około dwa kwadranse i nic się nie wydarzyło. Dopiero po tym czasie usłyszałaś kroki i głosy zbliżające się do ciebie, choć kimkolwiek byli, to wątpliwe, żeby cię zauważyli, przynajmniej jeszcze nie. 
- 
Spróbowała się przyjrzeć osobom, które się do niej zbliżały, ale dalej pozostawała w ukryciu. 
- 
- Mówię ci, to dobry plan. - usłyszałaś czyiś głos. 
 - Tak, świetny. - parsknął ktoś pod nosem ze zniecierpliwieniem. - Znowu dobrałeś się do tej podejrzanej gorzałki od Magów Rumów?
 - Co? Nie! Nigdy! No, może łyczek… Ale to bez związku. Mówię ci, on coraz bardziej mnie przeraża: Zemsta to, zemsta tamto, Cesarz każe mordować, my mordujemy, Cesarz każe wieszać, my wieszamy. Kiedyś była jeszcze z tego jakaś zabawa, a teraz? No i ten Styric. Magia super rzecz, ty Ogień, Błyskawice, Dym i te sprawy, ja Ziemia, Stal czy Lawa, ale te jego sztuczki… Tego na pewno w Gildii nie uczyli.
 - Przypomnę ci, że Gildii to ty nawet na oczy nie widziałeś, bo nie stać nas było na wpisowe i już wtedy władze Gilgasz widziałyby nas najchętniej na pręgierzu czy od razu szubienicy.
- 
Nasłuchiwała dalej ich rozmowy, może rozmawiali o czymś ważnym. 
- 
- To podobno ostatnia robota i w końcu dadzą nam trochę wytchnienia, ale kto wie jak będzie naprawdę? To, że odhaczymy szlachtę z listy wrogów Cesarstwa nie znaczy, że nie będzie nikogo innego, bo będzie na pewno. Zresztą, gość kumał się z Czarnym Słońcem, jeśli ten nowy Vigo, o ile rzeczywiście jest jakiś nowy Vigo, ma jaja, to wystawi za głowy nas wszystkich ładne sumki. 
 - Za moją nie mniej niż tysiąc złota, nie jestem wart mniej.
 - Więcej też nie.
- 
Nasłuchując ich rozmowy, próbowała osiągnąć jakiś ostateczny wniosek, wiedziała już, że ci ludzie są przeciwko Czarnemu Słońcu i najpewniej napadną na posiadłość, jednak ludzie z posiadłości nie wydawali się być z Czarnego Słońca. Chwilę później, potrząsła głową, jakby chciała przestać się nad tym zastanawiać, bo najważniejsze dla niej było znalezienie Verofa, misja mogła poczekać. 
- 
Rozmawiając jeszcze chwilę, mężczyźni odeszli, najpewniej dalej, trasą ustalonego patrolu, a po chwili ich głosy i kroki ucichły. 
- 
Wychyliła głowę z kryjówki, żeby się rozejrzeć i sprawdzić, czy będzie mogła iść bezpiecznie dalej, po czym wyruszyła w stronę obozu Łaków. 
- 
//Twoja postać nie do końca wie, kim są ci ludzie, których obóz napotkała, ale na pewno nie Łakami. Także masz na myśli właśnie ich obóz czy chodzi ci o udanie się do siedziby Łaków i Maga, któremu twoja postać służy, niedaleko Gilgasz?// 
- 
//z tego co czytałam wcześniej, to Verof pobiegł poinformować Łaki, które ich tu przyprowadziły i rozbiły obóz niedaleko ._.// 
 

