Siedziba Magów Rumu.
-
-
-
-
Kuba1001
‐ Idź po szefa. ‐ powiedział do Krasnoluda drugi wartownik, nie mając zamiaru sprawić, żeby przez jego brodatego kompana coś się jebło. Ten już otwierał usta, aby kontynuować rozmowę z Tobą, ale pospiesznie je zamknął, zmełł w ustach przekleństwo w rodzimej mowie i ruszył do budynku Magów Rumu, aby przyprowadzić tego, którego człowiek określił mianem “szefa.”
-
-
Kuba1001
Minęło trochę czasu, ale wkrótce wrócił Krasnolud, a z nim wysoki mężczyzna w średnim wieku, odziany w pełny pancerz płytowy, z odsłoniętą jedynie twarzą, która bardziej przypominała ogorzałą i poprzecinaną zmarszczkami oraz bliznami twarz weterana wojennego, nie Maga Rumu, więc był to pewnie dowódca najemników chroniących ich placówkę.
‐ Zostałem upoważniony przez naszego pracodawcę do odebrania i odczytania tego całego zaproszenia od Ciebie. ‐ wyjaśnił, od razu przechodząc do rzeczy i wyciągając opancerzoną dłoń. -
-
-
-
Kuba1001
Właściwie to był o dobre kilka centymetrów niższy, ale opancerzone buciory, które miał na nogach, dodawały mu ich wystarczająco, abyście mogli uchodzić za równych i mógł Ci patrzeć w oczy podczas odbierania zwoju, który przypiął do pasa.
‐ Coś jeszcze? ‐ zapytał, będąc gotowym na odejście w chwili, gdy zaprzeczysz, aby jak najszybciej przekazać dokument swojemu przełożonemu. -
-
Kuba1001
Westchnął i burknął coś pod nosem, a później odszedł, zostawiając Cię z gburowatymi strażnikami, którzy tym razem postanowili jednak siedzieć cicho. Wrócił po jakimś kwadransie.
‐ Mój pan stawi się, jeśli będzie taka konieczność. ‐ wyjaśnił opancerzony najemnik i ponowił pytanie: ‐ Coś jeszcze? -
-
-
-
-
-
-
-