Miasto Argent
- 
 Kuba1001 Kuba1001Vader: 
 ‐ Też się napij, alkohol alarinów nie zabija. ‐ mruknął między jednym łykiem, a drugim.
 Czerwony:
 ‐ To moi… ochroniarze. ‐ wyjaśnił mężczyzna, machając w ich kierunku dłonią, aby ci schowali broń, co też zresztą uczynili. Zaś mieszczanin zaczął Ci się przyglądać, tym razem nie z gniewem, jak wcześniej, ale bardziej taksująco.
 ‐ Widać, że wziąłem Cię za kogoś innego, szlachetny panie, za co przepraszam. ‐ powiedział w końcu, zmieniając zręcznie i wyraz twarzy, i ton głosu. Zwę się Wikron Hesst, a to moja córka, Adiena. Ponownie musi mi pan wybaczyć, gdyż wziąłem pana za kogoś innego, za natręta, który usiłuje związać się z moją córką, mimo iż powinna poślubić kogoś o takim samym stanie społecznym, co ona, niepomny moich, i moich ochroniarzy, sugestii, którymi staraliśmy się przemówić mu do rozsądku.
- 
- 
 Konto usunięte Konto usunięteSpuścił dłoń z rękojeści i uderzył się w pierś zaciśniętą pięścią. 
 ‐ Jam jest Wilhelm La Hire zwany Parsifalem, Błędny Rycerz jak ich wielu i nie chowam urazy za omyłkę. Nie miałem złych zamiarów do tejże pięknej Adieny, jestem pierwszy raz w Argent i pragnąłem dowiedzieć się czegoś o tutejszym miejscu podczas miłego spaceru.
- 
 Kuba1001 Kuba1001Vader: 
 Przewrócił oczyma i wziął się za picie, bo sam nie miał takich hamulców, tudzież miał, ale zaczynały działać później, niż w Twoim wypadku.
 Czerwony:
 ‐ Sam chętnie o to zadbam, gdyż obawiam się, że moja córka powinna mieć coś do zrobienia w domu. ‐ wyjaśnił, co było oczywistą aluzją, że raczej owego domu już nie opuści przez jakiś czas, za karę.
 Hesst przeczesał dłonią włosy i zamyślił się na chwilę.
 ‐ A więc co chciałbym wiedzieć, rycerzu? O Argencie można mówić długo, a i tak czasu nie starczy, aby opowiedzieć wszystko.
- 
- 
- 
 Kuba1001 Kuba1001Vader: 
 Być może. Tak poza tym, to do karczmy zawitali kolejni goście, ponownie Magowie, w liczbie dwunastu.
 Czerwony:
 ‐ Co się będzie dziać to nie powiem, bo nie wiem… Ba, nikt raczej nie wie. Zaś obecnie? Miasto niegdyś było stolicą pewnego państewka, Księstwa Ludzi, acz Kairn Krwawa Buława przejął władzę w mieście wraz ze swymi Krzyżowcami i uczynił je stolicą tegoż zakonu. A później i państwa, gdy podporządkował sobie całe Księstwo Ludzi. Obecnie to państwo Krzyżowców Argentu, lecz mocno zależne od Cesarstwa, do czego zobowiązuje bycie lennikiem. ‐ wyjaśnił Ci dość krótko, ale chociaż na temat, aby później zmarszczyć brwi i autentycznie się zdziwić. ‐ Przepraszam, ale pomniki Świętego Kogo?
- 
- 
- 
 Kuba1001 Kuba1001Czerwony: 
 ‐ Musisz mieć naprawdę dobry powód, bo z reguły odprawia prawie każdego z kwitkiem, z czego niektórych wprost na szubienicę lub katowski topór.
 Vader:
 Rozsiedli się i zamówili różne trunki, dzisiaj jakoś nie przypominając mistrzów sztuk tajemnych, pijąc, jedząc, grając w różne gry hazardowe i korzystając z miłego towarzystwa wielu mieszczanek i innych kobiet w karczmie, dla których ktoś kalibru Maga zawsze budził jakąś sensację.
- 
- 
- 
 Kuba1001 Kuba1001Czerwony: 
 ‐ Świątynia w centrum, którą poświęcono samemu Elivatarowi, jest nawet starsza od miasta, gdyż to je później “dobudowano” wokół tego budynku.
 Vader:
 Nie do końca, gdyż i Tobą jakaś się zainteresowała, a mianowicie taka o długich, czarnych włosach, sporych krągłościach i fiołkowych oczach.
- 
- 
- 
 Kuba1001 Kuba1001Vader: 
 //Inna? Która niby?//
 ‐ Och, witaj. ‐ zamruczała i usiadła obok Ciebie. ‐ Jesteś Magiem, prawda?
 Czerwony:
 Skinął głową i mruknął coś na pożegnanie, aby ruszyć w swoją stronę, tak jak Ty ruszyłeś w swoją. Wskazówki mieszczanina były dość dokładne, gdyż bez problemu trafiłeś na świątynię, chyba największą w swoim życiu, z charakterystyczną kopułą, kolumnami i najróżniejszymi zdobieniami. Sama zaś wykonana była z białego marmuru, a za ozdobę użyto cedru, srebra, złota i nielicznych kamieni szlachetnych. Poza wiernymi i zwiedzającymi, było tam też nieco strażników.
- 
- 
- 
- 
 

