Zero:
‐ Powód przybycia do miasta? ‐ zapytał gdy jeden z żołnierzy notował.
Looty:
Młody wydawał się nieco spięty, ale pociągnął łyka z następnej kolejki, uśmiechnął się do Ciebie i powiedział;
‐ To może pójdziemy do mnie?
Nareszcie. Mogłam go od razu wrzucić do wora i zabrać ze sobą, a nie sie patyczkować. Tylko skąd bym wzięła worek?
Dokończyła swojej porcji alkoholu i odstawila szklankę na stół.
‐ Zatem chodźmy. ‐ Wstała od stoliku i podeszła do drzwi, czekając na mężczyznę.
Zero:
‐ Jaki niby ród? Szlachty tu dawno nie było… ‐ powiedział wyraźne wątpiąc w Twoją wersję.
Looty:
Mężczyzna pożegnał się z kumplami i prowadził Cię do innej karczmy, skąd widać było otoczony wysokim murem kompleks, prawdopodobnie miejsce ćwiczeń i koszary Krzyżowców.
Zero:
Przywitało Cię dość bogate wnętrze. Lada, palenisko, kilka ław przy nim, krzesła przy ladzie, stołach i miejscach do uprawiania hazardu. Wszystko czego potrzeba do życia.