Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
Obalenie trzech kufli piwa, zwłaszcza będąc już pod wpływem wcześniej wypitego alkoholu, trochę musiało potrwać.
Miał czas.
Po ponad godzinie mogłeś z całą pewnością stwierdzić, że każdy z Magów opróżnił trzy kufle.
I byli pijani.
W mniejszym lub większym stopniu, to by się zgadzało.
I może to wykorzystać.
W wypadku tych nieco bardziej spitych? Tak.
No tak. ‐Barman? Jeszcze coś.
Jako iż sypnąłeś już nieco złota, to stawił się na Twoje żądanie, w końcu takich klientów jak Ty to ze świecą szukać. Lub u konkurencji.
‐Ile będzie wynosiła cena za dosłowny dzban alkoholu? Byleby dobrego alkoholu.
‐ Takiego najlepszego? ‐ spytał dla pewności i westchnął, zamyśliwszy się. ‐ No na pewno z czterdzieści złota.
Zapłacił tyle. ‐Ma paść hasło, że to dla najlepszego maga. Ma to usłyszeć cała karczma. Podaj ją tamtemu magowi. Wskazał głową jednego z bardziej spitych.
‐ Puknij się w łeb, nie dam sobie karczmy rozwalić! ‐ odparł równie oburzony, co wystraszony i oddał Ci złoto, wracając na miejsce.
Mruknął. ‐Hm, a byłby to niezły test.
Test nie test, Twoi magiczni kompani zaczęli powoli kończyć libację i wracać do swych kwater, aby być choć trochę żywymi w jutrzejszym dniu.
A więc i on wrócił z nimi. Któryś odstawał od grupy?
Wszyscy byli tak samo zalani i wszyscy szli jedną grupą, zapewne w celu stabilizacji swojej wędrówki.
A szkoda. No cóż, przynajmniej zna ich wygląd i wie, że ulegną alkoholowi.
Zawsze coś, w razie czego. Niemniej, dotarli do kwatery, Ty również. Wszystkich obudziła pobudka odegrana na trąbce.
No to kapelusz na głowę, laska pod ramię i opuszczenie kwater w pełnym wyposażeniu.