Heresh
-
-
Kuba1001
FD_God:
//Stanowczo zbyt długo przedłużałem ten wątek, więc tak.//
Bilo:
Trafiłeś tam, lecz Gadeona tam nie było. Na tronie leżały jedynie jego zaklęte Magią Ognia jatagany, które podobno mogły się teleportować do właściciela. Poza nim nie było to nic i nikogo, zniknęła nawet osławiona Gwardia Grobowa. -
-
-
-
-
Kuba1001
Bilo:
I prawie natychmiast znalazłeś się w tym samym miejscu, z tą różnicą że upadłeś i czułeś spore zirytowanie. Przynajmniej jesteś bogatszy o doświadczenie jakim jest nieudana próba przebicia się przez drzwi chronione magiczną zaporą.
Tymczasem usłyszałeś kroki na korytarzu i gdy skierowałeś tam swój wzrok, zobaczyłeś jakiegoś Wampira. Sądząc po ranach, pancerzu i mieczu w dłoni wrócił on dopiero co z pola bitwy.
‐ Mój pan Cię wzywa, Strażniku. ‐ powiedział krótko i odwrócił się, aby zaprowadzić Cię do Gadeona.
FD_God:
‐ Może my też dostaniemy wsparcie, kto wie? ‐ spróbował podtrzymać na duchu resztę jeden z Paladynów, gdy tak Wy znaleźliście się już w obozie. Za plus można wziąć chociaż to, że armia Paktu nie atakuje. -
-
Kuba1001
Zaprowadził Cię do sali tronowej, siedział tam już Baron, lecz widać było po nim, że nie jest w najlepszym stanie.
‐ Dziękuję Ci za Twą służbę, Strażniku. ‐ powiedział. ‐ Wykonałeś swe zadanie, ale teraz nie będziesz już potrzebny na zamku Heresh. Możesz odejść, lecz zaczekaj, aż otrzymasz coś, co powinienem Ci wręczyć zgodnie z umową. ‐ wyjaśnił i pstryknął palcami, a później skrzywił się z bólu. Następnie towarzyszący Ci Wampir wyszedł, zapewne po to, aby przynieść ten podarek, o którym mówił Gadeon. -
-
-
Kuba1001
Bilo:
Ten okazał się idealnym materiałem na modela, gdyż żaden mięsień w jego twarzy nawet nie drgnął, a on sam zaczynał przypominać posąg.
Po chwili wrócił Wampir, wręczył Ci on kunsztownie rzeźbione pudełko z czarnego drewna oraz metalowy kluczyk, którym zapewne miałeś je otworzyć.
‐ W środku jest coś na kształt… powiedzmy, że magicznego kompasu. On wskaże Ci drogę.
FD_God:
‐ W takim razie czemu niby nie atakują? ‐ spytał Paladyn. ‐ Sam mówisz, że mogą nas zmiażdżyć w każdej chwili, więc czemu zwlekają? -
-
Bilolus1
Strażnik ukłonił się, odchylił lekko płaszcz który zakrywał jego pancerz i schował pudełko po czym stwierdził tylko
‐ Dziękuję za owocną współpracę…‐ i zniknął, teleportował się daleko od zamku ‐ do miejsca w którym nikt by mu nie przeszkadzał, i miejsca w którym przez wiele wieków był zamknięty. Na Plugawe Ziemie ‐.
-
-
-
-
-
-