Z tym, że coś się kiedyś kończy to zawsze trzeba się liczyć, ale warto się cieszyć czymś póki coś takiego jest, pozostawało dalej masowo załatwiać nieumarłych.
Pocisk z katapulty wystarczył, ale jak na razie nikt nie ma ochoty pchać się do miejsca wyglądającego jak kryjówka Nekromanty. A dokładniej to wpaść na pułapkę przez niego zastawioną.
Odpowiedzią byli Paladyni, którzy spokojnie wyszli z zamku, a za nimi Uther i Amhiranta. Ten ostatni ciągnął na czymś, co mogło byś liną z czystego światła, Wampira w szatach Nekromanty.