Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
Szczęśliwie otworzył, choć poprosił przy okazji, żebyś zaczekała chwilę.
No i zaczekała.
Widać, że był zajęty, bo pojawił się w drzwiach dopiero po chwili, ziewając przeciągle. ‐ O co chodzi?
‐Nudzę się i nie wiem co robić…
‐ A ja jestem śpiący i wiem co robić, Tobie radziłbym to samo.
‐A gdzie ja mam spać?
‐ Ach, no tak, zapomniałem Ci powiedzieć o kajucie… Masz kwatery tuż obok moich. ‐ wyjaśnił, wskazując na odpowiednie drzwi.
Poszła więc położyć się spać.
Przyszło to dość łatwo, zwłaszcza w tak luksusowych komnatach. Obudziłaś się jutro, już nie rankiem, ale gdzieś około przedpołudnia.
Ziewnęła, po czym się rozciągnęła w łóżku. Poszła sprawdzić, czy szlachcic jest w swoim pokoju. Zapukała do drzwi.
Brak odpowiedzi może sugerować, że albo śpi, albo jest już na nogach, choć znając go druga opcja jest bardziej prawdopodobna.
Zdecydowała się rozejrzeć po statku i równocześnie poszukać Zimtarry.
//Przewijać potem do Ur?// Znalazłaś go tam, gdzie wczoraj, czyli na rufie, kiedy obserwował morze.
//Nwm w sumie, ale mógłbyś// Objęła go wokół szyi. ‐Co tam widzisz?
‐ Dom. ‐ wyjaśnił. ‐ Odległy, lecz wyczekujący. //W takim razie zacznę, gdy będziecie na miejscu.//
//To teraz czekać?//
//Dokładnie.//