Miasto Ruhn
-
-
-
-
-
-
Liszaj
Przełknął gęstniejącą nagle ślinę przez ściśnięte gardło. Starał się obijać wzrokiem bardziej makabryczne znaleziska. Czuł, że żołądek podszedł mu do gardła i cieszył się, że był dzisiaj po lekkim śniadaniu. Inaczej możliwe, iż już by zwymiotował.
Oj, jak on strasznie nie lubił widoku trupów…
‐ Uważajcie panowie. Albo jeszcze nas nie wyczuli, albo szykują na nas zasadzkę. Jeśli to drugie, to dowodzi nimi coś bardziej rozumnego. Może nawet demon ‐ ciarki go przeszły na myśl o demonie ‐ -
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
Liszaj
Zaniemówił na ten widok. Czuł, jak oblewa go zimny pot, a z twarzy dosłownie spływają kolory. Odruchowo cofnął się kilka kroków.
Oprzytomniał po dwu, może trzech sekundach i rozejrzał się pospiesznie ‐ nie miał co robić, jeno uciekać.
‐ W nogi! Atin, Derman, Masin, cofamy się, do szyku! Sami nie mamy szans! ‐ wykrzyczał, coraz prędzej przebierając nogami przed nieumarłymi ‐ -