Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
‐ Co jesteś nam w stanie o nim powiedzieć? ‐ spytał rycerz.
‐To, co mówiłem już tobie.
‐ W takim razie chodźmy. ‐ powiedział, kierując się do wyjścia. ‐ Jemu lepiej nie przeszkadzać. ‐ dodał, aby wyjaśnić, wskazując na Maga.
Kiwnął głową i opuścił ruiny.
Tam zaś świta rycerza i Twoi podopieczni mierzyli się nawzajem spojrzeniami, gotowi rzucić się na siebie w razie czego.
C3nił sobie gotowość do akcji, więc nie przeszkadzał im.
W końcu Mag opuścił miejsce spoczynku sarkofagu, aby później podejść do rycerza i wymienić z nim skrycie kilka słów szeptem.
Czekał na skutek.
Skutek był taki, że skinęli sobie głowami, i wskazali, abyś przyszedł.
Podszedł do nich.
‐ Wydaje nam się, że wiemy jak zdjąć klątwę. ‐ powiedział rycerz.
‐W jaki sposób?
‐ Wymiana krwi. ‐ odparł zamiast niego Mag. ‐ Najpierw trzeba krwi dawnego strażnika, później krwi nowego, a następnie trzeba przemieszać jej strumienie.
‐Jeżeli uznajemy, że to ja jestem tym dawnym strażnikiem, to trzeba wybrać nowego.
‐ Będzie nim jeden z moich ludzi. ‐ wyjaśnił rycerz.
‐Dość spore poświęcenie.
‐ Zapewne wielu z nich musi tu pozostać na straży, lecz jest to poświęcenie, na które jestem gotów. //Musiałem :V//
‐A więc przejdźmy do czynów.
I w ten sposób wróciłeś z Magiem do artefaktu, zaś rycerz poszedł po swego podwładnego, który miał być tym pechowcem. Lub szczęściarzem. Jak kto woli.
I tam czekał na rozpoczęcie, zdejmując rękawicę z prawicy.