‐ Wymiana krwi. ‐ odparł zamiast niego Mag. ‐ Najpierw trzeba krwi dawnego strażnika, później krwi nowego, a następnie trzeba przemieszać jej strumienie.
Drugi uczynił podobnie, zaś Mag wyciągnął z rękawa granatowego płaszcza zakrzywiony, wysadzany złotem i kamieniami szlachetnymi sztylet, aby zacząć mruczeć jakieś nieznane Ci słowa.
Przeciął Twoją dłoń, a Ty poczułeś ciepłą krew wypełniająca ranę. Po chwili tą samą klingą przeciął dłoń drugiego członka rytuału.
‐ Złączcie swą krew. ‐ poinstruował Was Mag, na chwilę przerywając inkantację.
Tak się stało i Wasza połączona krew spadła na sarkofag, chwilę po tym, jak niezależnie spadła ona z Waszych dłoni. Ty zaś poczułeś dziwne mrowienie w całym ciele.
Właściwie to z każdą chwilą mrowienie ustępowało, zaś w Ciebie wstępowały nowe siły. Jednakże, sądząc po wyrazie twarzy swego towarzysza, w jego wypadku było wręcz przeciwnie.