Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
‐Wy dwaj. Dobra robota, ale wróćcie do bazy. To jest zbyt podejrzane.
‐ A co z panem?
‐Zostanę z tyłu i trochę będę obserwować, ale wrócę.
Skinęli głowami i po chwili oddalili się.
Obserwował, nasłuchiwał, obliczał prawdopodobnieństwo ataku. Później wolnym marszem ruszył do obozu.
Obserwacje i nasłuch nic nie wskazały, a prawdopodobieństwo ataku drwali, którzy odeszli po jednym ostrzeżeniu jest żadne.
A jak obóz?
Taki jak wcześniej, choć wszyscy byli już pod bronią, zaalarmowani przez tamtą dwójkę, którą wysłałeś przodem.
Rozejrzał się za przyjaciółką.
Nigdzie jej nie widziałeś.
Poszukał.
Siedziała w jednym z namiotów, przy rannym.
Podszedł do niej. ‐Jak jego stan?
‐ Nie żyje. ‐ odparła po chwili z żalem w głosie i zamknęła mu powieki.
‐Każda strata zostawia pustkę na duszy.
‐ Pustkę można zapełnić zemstą.
‐I do tego zamierzam dążyć.
‐ Wiesz chociaż kto to zrobił?
‐Tylko strzępy. Opowiedział jej, co usłyszał od rannego, oraz sytuację z drwalami.
‐ Podejrzane. ‐ podsumowała krótko. ‐ Żaden drwal by go tak nie urządził.