Góry Hiryu
-
- Jeśli nie masz już nic więcej do dodania, to możesz odejść. Ja porozmawiam jeszcze z nim. - odrzekł dowódca, wskazując na Zbrojnego, którego zapewne chciał wypytać o Drakonidów.
-
Yorren “Młodszy” Kope
Pokiwał głową i odszedł dalej. -
Udało Ci się, a tamci dwaj przestali zwracać na Ciebie uwagę. Co dalej?
-
Yorren “Młodszy” Kope
Zaczął się zajmować swoim sprzętem, w końcu będzie go potrzebował. Później jeszcze raz rozejrzał się po okolicy, bacznie ją obserwując. -
Okolica, pomimo sąsiedztwa dziesiątek, jeśli nie setek lub więcej, wielkich gadów, wszelkich kształtów, rozmiarów i gatunków, zdawała się dziwnie spokojna. Trwało to mniej więcej do późnego wieczora, gdy powrócili dwaj inni zwiadowcy. Nie wiesz, co przekazali Waszemu dowódcy, ale na pewno było to coś interesującego, skoro kazał Wam wszystkim chwycić za broń, a sam poszukiwał ochotnika, który uda się na miejsce wraz z nim i zwiadowcami, gdy reszta będzie pilnować obozowiska.
-
Yorren “Młodszy” Kope
Oczywistym było to, że się zgłosił do tej sprawy. Miał połowiczne zaufanie do reszty, a sam wolał sprawę rozwiązać jak najlepiej. A osobiście, choć nie grało to żadnej roli w misji i nie było ważne, chciał zobaczyć Drakonida. -
Po trwającej jakiś czas podróży wspólnie zaczailiście się na niewielkiej grani, skąd mieliście dobry wzgląd na trójkę Drakonidów. Zasiadali przy ognisku, więc mogłeś im się dokładnie przyjrzeć: Gabarytami przypominali Orków, ale przerastali ich o głowę, odziani byli w proste stroje, często z niewyprawionej skóry, na które nałożyli elementy różnych pancerzy, sam rozpoznałeś choćby te, które nosili ciężkozbrojni rycerze Imperium Gryfa bądź szeregowi żołnierze Cesarstwa Verden. Ich broń spoczywała w zasięgu ręki: Jeden miał dwuręczną kuszę sporych rozmiarów oraz jednoręczną buławę, drugi dysponował dwuręcznym toporem, a trzeci uzbrojony był w dwa młoty bojowe. Nieopodal leżały rzucone na stos przedmioty wszelkiej maści, a obok kilka trupów Elfów, którym najpewniej wielkie gady je zrabowały. Gdy bliżej przyjrzałeś się całej scenerii oraz temu, co piecze się na ognisku, zrozumiałeś, że przed rozpoczęciem uczty Elfów było nieco więcej.
-
Yorren “Młodszy” Kope
Nie żal mu było posiłku, jednakże zwrócił się do dowódcy. Zaczął szeptem.
- Jakie rozkazy? -
Machnął ręką, aby Cię uciszyć. Najwyraźniej wolał najpierw obserwować wszystkich, aby później podjąć decyzję. Nie było Wam to jednak dane, bo towarzyszący Wam Zbrojny przez przypadek stanął na obluzowanym głazie, przez który zsunął się na dół, co od razu wywołało reakcję Drakonidów, chwytających za broń.
-
Yorren “Młodszy” Kope
- No, to już wiemy, dlaczego my jesteśmy Rycerzami, a on jest Zbrojnym.
Dobył swojej broni i przygotował się do walki, jeżeli towarzyszący mu dowódca tak zarządził. A raczej, patrząc na obecną sytuację, do tego właśnie dojdzie. -
Tamci chwycili za broń, a Wy, bądź co bądź, musieliście stanąć w obronie pechowego kompana, więc tak, pora przygotować się do konfrontacji.
-
Yorren “Młodszy” Kope
Spróbował się zsunąć na dół, by pomóc Zbrojnemu, szybko przygotowując do walki swój miecz. -
Znalazłeś się na dole w samą porę, aby zewrzeć szyk z resztą i przygotować się do ataku Drakonidów. Niezbyt przemyślanego, składnego czy sprytnego, ale brutalna siła prawie wystarczyła. Prawie, bo w walce z Wami to jednak za mało.
-
Yorren “Młodszy” Kope
Oczywiście, że było to za mało! Nie byli szeregowcami w ludzkim wojsku, ale Zakonem Śmierci. I to właśnie było ich przewagą. Pierwsze uderzenia Drakonida, który go zaatakował spróbował odbijać, by rozeznać się, jak silnym jest jego przeciwnik. Dopiero potem przeszedł do serii cięć i pchnięć, próbując wykoszystać nie tyle co siłę, co zwinność, którą, jak liczył, przewyższa w wystarczającym stopniu Drakonida. -
Uzbrojony w dwuręczny topór Drakonid był silny na tyle, że mógłby nim rozpłatać twoja zbroję czy hełm jednym lub kilkoma ciosami, więc jeśli nie uda ci się zrobić uniku, to tylko raz. I dlatego też nie zaleca ci się parowania czy odbijania tak mocarnych ciosów, uniki sprawdzą się lepiej. Na szczęście stwór radził sobie gorzej w obronie i udało ci się go trafić kilka razy, ale żywotna miejsca miał skryte elementami pancerzy, zaś te nie tak ważne pokrywała i tak gruba łuska, dająca sporą ochronę i bez pancerzy.
-
Yorren “Młodszy” Kope
Dlatego też skupił się na dalszych unikach, by zmęczyć przeciwnika. Ograniczył też przeprowadzanie kontr, by samemu się nie zmęczyć. Zdecydował się na to, by przeprowadzać uderzenia tylko wtedy, kiedy miał pewność, że zaszkodzi przeciwnikowi. -
- Wiem, jak to zabrzmi, ale postarajcie się ich nie zabijać, a przynajmniej jeszcze nie! - polecił wam dowódca, a rozkaz był na tyle zaskakujący, że nieomal jeden z ciosów Drakonida dosięgnął celu, czyli twojej głowy. W porę jednak się uchyliłeś, tak jak wcześniej. Twój plan jednak mimo wszystko się sprawdzał, bo udało ci się zmęczyć twojego oponenta, podobnie jak wszystkich innych, z którymi walczyli Rycerze i Zbrojni Śmierci.
-
Yorren “Młodszy” Kope
Parował więc dalej ataki, od czasu do czasu próbując zadać cios, lecz tym razem z pięści w opancerzonej rękawicy, zamiast z miecza. Mieli przeżyć? Proszę bardzo. Lecz trochę obici zapewne będą. -
Ten post został usunięty!
-
Ogłuszenie Drakonida to bardziej niż ciężkie zadanie, ale nie niewykonalne, więc w końcu ci się udało. Reszta też sobie poradziła i po jakimś czasie walka dobiegła końca. Zapisze się ona w historii waszej organizacji, bo choć zdarzały się już starcia, w których Rycerze Śmierci wygrali bez strat, to te jest na pewno jedynym, gdzie wygrali bez przelewania krwi, w końcu nawet jeśli całe miasto się poddało, to i tak trzeba było kogoś zabić, dla zasady.