Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
W końcu z portalu przeszedł z Pustki do Naszego Wymiaru pierwszy Demon, a dokładnie Chochlik. Zwykły Chochlik.
‐W tym miejscu jest was więcej? Jeśli tak to skocz, a jeśli nie to połóż się. Powiedział dalej je przyzywając.
To był Chochlik, więc raczej nie zrozumiał o Ci chodzi. I, powtarzam: To Chochlik, więc pewnie będą ich tam dziesiątki, jeśli nie więcej.
Przyzywał dalej.
Przyzwałeś tuzin zwykłych Chochlików.
Przyzywał dalej. (Nie będzie mnie przez trzy dni więc ma dalej je przyzywać.)
Dalsze przyzywanie może skutkować destabilizacją i zamknięciem portalu i/lub Twoją śmiercią.
Zaprzestał. Spojrzał na grupkę chochlików. ‐Od dziś jesteście MOIMI Przybocznymi. Powiedział władczym głosem.
//Gobliny czy Chochliki? Bo wiesz, że Goblinów nie masz tuż obok siebie, nie?//
//Zmęczony jestem i się machnąłem. Sorka.
Chochliki miały to gdzieś i zaczęły robić rozpierdziel i burdel w tejże głównej komnacie.
‐Dość! Krzyknął po czym stworzył ognisty bicz którym uderzył miedzy chochlikami.
Przerwały i zwróciły się ku Tobie, w równym stopniu zaciekawione, co wystraszone i złe.
‐Nie długo będziecie mogły się pobawić z żywymi ludźmi i ich wioskami. Pójdziecie ze mną czy zginiecie z mojej ręki? Zapytał z Szatańskim wręcz uśmiechem.
Nie odpowiedziały. Pewnie dlatego, że nie potrafiły mówić.
‐Jeśli się zgadzacie uklęknijcie, a jeśli nie to podskoczcie. Powiedział lekko zdenerwowany.
Spróbowały jakoś niezgrabnie klęknąć. Ale lepiej tak, niż w ogóle.
‐Poszukajcie sobie jakiejś broni w zamku. Powiedział. ‐W kuchni są chyba jakieś lekkie noże. Wskazał na zwęglone drzwi.
Więc poszły, ale prędzej pokaleczą siebie, niż kogoś.