Bilo:
Musiała minąć chwila, żeby można było ponownie wystrzelić. Tę chwilę wykorzystał ktoś z obrońców posyłając przez otwór po bramie kulę ognie, która zniszczyła jedną z bombard.
Wystrzał z włóczni chyba nic nie zdziałał, ale Magowie wzięli się do roboty.
‐ Panie! ‐ krzyknął w końcu jeden z nich. ‐ Nie możemy ruszyć tych cholernych murów. To bardziej jakaś magiczna substancja niż kamień!
Krasnolud mogłeś zachęcić złotem i piwem. No i podziałało, a mury runo.
Tymczasem do Ciebie przybiegł jakiś Krasnal, spocony, we krwi, z bronią w ręku i wyraz przerażenia na brodatej twarzy.
Zaprowadził Cię do miejsca, w którym pełno było trupów. A dokładnie to dziwnych, bo uzbrojonych i o wiele wytrzymalszych, Nieumarłych. Na zwłokach stali Walon i nieliczne Krasnoludy, które dawały odpór nadciągającym falom Nieumarłych.