Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
//Zmiana tematu. Zacznij.//
Brutus szedł w kierunku pałacu.
I Brutus doszedł do bramy pilnowanej przez Orków.
‐Ja do Lorda.
Przepuścili Cię bez zbędnych pytań.
Ruszył wprost do jego gabinetu, ale przez salę tronową. Kto wie? Może akurat tam jest?
W sali tronowej go nie było. Pozostał gabinet.
Poszedł tam, zapukał do drzwi.
‐ Wejść! ‐ usłyszałeś rutynową komendę i szczęk zamka.
Wszedł do środka. ‐Lordzie.
‐ Co tym razem? ‐ zapytał, najwyraźniej wątpiąc w to, że masz jakieś ciekawe informacje.
‐Nic ciekawego. Jonathan kazał wybudować orkom taran i katapulty. Prosił również o ‘‘różę’’, o ile to możliwe.
‐ Jak znowu różę? ‐ zapytał zaciekawiony machinacjami swego ucznia.
‐Od innych orków słyszałem, że zajmuje się jaką książką, na której było wyryte słowo ‘‘Rosen’’, co znaczy Róża. Chodzi o taką roślinę, czerwone płatki, kolce na łodydze…
‐ Ach tak… Słyszałem o tej roślinie… ‐ powiedział dość wymijająco, choć na pewno wiedział więcej.
‐Nadal występuje?
‐ O ile mi wiadomo to tyko w kilku miejscach w Elarid…
‐Można wiedzieć, w jakich?
‐ Nie, nie można. Jeśli nie jest do niczego potrzebna to nie można. ‐ stwierdził nieco zirytowany Lord.
‐Mi nie jest. Ale Jonathanowi z jakiejś przyczyny jest.