Chaty w lesie
-
Konto usunięte
Doktor zaczął się śmiać.
‐ Najlepsze to był, jak nasz dzielny garnizon pod dowództwem Magistrella zapędził orków do podziemnych jaskiń i zapalili lont do wybuchowych beczek. Tyle flaków się lało! Tym bardziej, że my musieliśmy to zbierać, a potem napadli nas tubylcy. “Uga‐buga, bum cyc‐cyc, wy dawać mięso nam!”. Jak ty to wtedy powiedziałeś?
Czekał na Iana. -
-
-
-
-
-
-
Konto usunięte
Maurice chodził za nim i wpatrywał się w las, czuł, że nie jest on zwykły, czuł, że on żyje własnym życiem. Ogarniało go bardzo dziwne uczucie, że zrobił coś, czego nie powinien, na przykład dawać tym kanibalom części ciał orków. Trzymał się blisko Heinricha, wiedział, że mógłby zawsze na nim polegać, nawet na jego kościstej wersji, którą teraz prezentuje. Starał się nie wydawać żadnych dźwięków i próbował bardzo cicho oddychać. Podążał za Ianem.
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
Konto usunięte
‐ Jak Heinrich nic nie wyczuł, to znaczy, że to jakiś zwierzak. Chodź Heinrich, pomożesz mi tego grzyba zerwać.
Podszedł do skały, a potem zgrabnym ruchem noża odciął go od kamienia, a potem wsadził do specjalnego worka.
‐ Możemy ruszać dalej. Jeden taki grzyb starczy na dwie średnie maści.