Popielna Grań
-
- Przygotujcie wozy i obłóżcie je tak, by nie spłonęły od paleniska an ich górze. Usuńcie dachy. Rogate demony będą je ciągnąć. Do tego przynieście masę smoły, siana, węgla, siarki i saletry. - Oczy Alamara zaczęły się świecić ognikami. Rozkazał wylać wszystko na wozach, tak by je zapełnić i utworzyć łatwopalną substancję o silnych właściwościach dymiących. Przygotował to jednak tylko, jeśli mieli ich więcej niż 30, inaczej gra nie jest warta świeczki. Zabrał wozy ze sobą, jeśli spełniły podany wyżej warunek. Gdy byli dzień drogi od ziem demonicy, rozkazał porzucić wozy i podpalić je razem z zawartością w miejscu, gdzie wiatr wiał w kierunku jej siedliska. Poczekał godzinę, aż dym zasnuje niebo i powrócił do marszu razem ze swoimi siłami. W ten sposób uda im się jako tako ukryć ich przybycie.
-
Udało się i jakiś czas maszerowałeś na czele swoich wojsk nieniepokojony. Jednak po mniej niż godzinie zauważyłeś coś na horyzoncie. Póki co nie byłeś pewien, co to dokładnie jest, ale zbliżało się szybko, więc to pewnie Upadli na Zmorach albo jakieś inne, szybkie Demony, które zostały wysłane na miejsce w celu sprawdzenia, co się dzieje. Najpewniej nie chodziło o was i wciąż byliście niezauważeni, ale o dym, który nie unosił się z ziemi ot tak, a w okolicy brakowało czegokolwiek, aby samo się zapaliło, więc ciekawość nie jest niczym dziwnym. Gorzej, że sami możecie przez to wpaść, a przynajmniej szybciej niż zakładałeś.
-
- Jednostki piechoty na ziemię i przysypać się. Konnica na dalekie flanki, szuka miejsc do ukrycia. Popielnicy to samo. Gdy zbliżą się na 30 metrów, synchronicznie atakujemy. Jest ciemno, nie zobaczą nas. - Wydał rozkazy i sam zaczął się przysypywać popiołem i czarną, suchą ziemią krainy, kładąc się.
-
Wykonali rozkazy najlepiej, jak umieli, ale ciężko, aby tak wielkie i toporne stwory jak Rogate Demony zdołały zakopać się w ziemi bez żadnych trudności, podobnie inni, którzy nie mieli się jak i gdzie skryć, nie licząc kłębów dymu. Tymczasem tamci zbliżali się, tak jak się spodziewałeś, byli to Upadli na Zmorach, raczej lekko opancerzani, uzbrojeni w oszczepy, długie włócznie, małe tarcze i rozmaitą jednoręczną broń. Tak czy siak, zbliżyli się w końcu na odpowiednią ilość, Demony czekały na twój rozkaz.
-
- TERAZ! NAPIERDALAĆ! CHCĘ ICH ŻYWYCH! - Wykrzyczał rozkaz, samemu posyłają falę ognia w kierunku przeciwnika, by zablokować mu wzrok. Sam ruszył do szarży, oczywiście nie na czele swoich sił. Po co mu żywi? Dzięki nowemu darowi, nawet jeśli nei będzie to pełne, zgarnie sporo informacji i może i jakieś umiejętności. Przyzwał swoją eteryczną zbroję, tarczę i włócznię z pierścienia. Cisnął nią w jednego z wrogów.
-
Twój rzut był aż za dobry, ale zawsze możesz zrzucić to na przeciwnika, ten bowiem nie zdążył osłonić się tarczą i zginął, gdy grot wyszedł mu plecami. W konfrontacji z twoimi wojownikami tamci poradzili sobie co najmniej dobrze, obrzucając ich oszczepami, przynajmniej ci, którzy przeżyli atak Popielników i salwy promieni Złych Oczu. Pozostali spróbowali walki przy użyciu broni białej, Zmory też robiły swoje i choć ubili razem część Rogatych Demonów, tamci zdołali zatłuc większość z nich swoją bronią. Zostało dwóch żywych i jeden nieprzytomny, ogłuszony, a jeszcze dwóch innych gnało na swoich Demonach drogą powrotną, specjalnie rozdzielając się tak, aby utrudnić wam zabicie ich obu. Osobno gnała też jedna ze Zmór, której jeździec zginął wcześniej w pojedynku lub został pojmany.
-
- Kawaleria, rozdzielić się i dopaść jeźdźców. Sukkubie, ty idziesz po zmorę i oddajesz ją najlepszemu jeźdźcowi z Upadłych Piechurów. Reszta może zabrać wyposażenie martwych. W tym tych. - Przyzwał do siebie włócznię i zarżnął złapanych. Jakie zdolności i przede wszystkim informacje uzyskał?
-
Nie mogłeś liczyć na zrzucanie komuś na głowę meteorytów z nieba lub zionięcie ogniem, zabiłeś bądź co bądź zwykłych Upadłych. Jednak plus był taki, że dzięki nim poznałeś dokładną drogę do siedziby Demonicy oraz układ części pomieszczeń, przynajmniej tych, gdzie byli ci Upadli. Ich wiedza potwierdziła też raporty zwiadowców co do liczebności i rodzajów Demonów w armii przeciwniczki. Podczas pościgu za tamtymi straciłeś w boju dwóch wojowników i jedną Zmorę, jednak obaj jeźdźcy i ich wierzchowce zostali zabici. Zmora zaś nie była zwykłym zwierzęciem, a Demonem, inteligentnym i związanym paktem z kimś innym, więc nie dała się przyprowadzić jak pozbawiony właściciela koń. Mając wybór między zabiciem jej lub odpuszczeniem i zostawieniem w spokoju, Sukkub wybrał najlepsze dla was rozwiązanie, zabijając kopytnego Demona.
-
- Wrócić do formacji, prześpieszamy. Jeśli zwiadowcy nie wrócą na czas, zaczną się domyślać, że coś wisi na włosku. - Wydał rozkaz, samemu poganiając swoją Zmorę. Wybrał szlak, który wedle wiadomości od zwiadowców był wolny od zagrożenia wykrycia i zapewniał najlepsze miejsce do ataku z zaskoczenia na siedzibę wroga.
-
Ciężko było im co prawda powiedzieć to na pewno, ale starali się wybrać jak najlepsze podejście, wiedząc, że za błąd zapłacą głową, i to w najlepszym przypadku. Siedziba Demonicy składała się z połączonych ze sobą kilkunastu strzelistych wież o stromych, ostrych dachach i gładkich ścianach. Całość łączyły ze sobą inne budowle, już raczej pozbawione tej finezji, a kompleks z kolei otaczał mur z blankami i wieżami oraz solidną bramą. Raczej niezbędne minimum, jeśli ktoś nie chciał zasnąć jako władca swoich włości, a obudzić się jako władca niczego po najeździe sąsiada bądź nie obudzić się wcale.
//Wątek w Oskad też planujesz kontynuować?// -
//Jak mi znajdziesz jego ostatni post to chętnie :V//
Wybrał bramę, która była najbliżej. Ocenił dystans między bramą a siedzibą demonicy. Upadli mieszkali na murach i w pałacu czy po prostu w jakichś koszarach? - Plan na oblężenie jest prosty. Dwie godziny przed atakiem, oddział 3 rogatych złoży taran. W tym samym momencie podpalimy zawartość wozów, by dym zdążył się roznieść. Popielnicy spróbują przeniknąć przez mury i wyrżnąć ich załogi, albo przynajmniej ich część. Głównie zależy nam na przejęciu mechanizmu otwierającego bramę. W tym samym czasie rogate demony podejmują szturm na bramę. Magmowce zbierają głazy i rzucają nimi na mury i za nie by poranić wrogów i wywołać w nich strach. Kawaleria trzyma się z daleka murów, zbiera informacje i informuje mnie w razie czego, do tego poluje na zwiadowców, którzy wrócą ze zwiadu, gońców czy cokolwiek innego. Złe oczy do czasu dobicia do murów trzymają się za rogatymi, unikając ostrzału. Gdy dobijemy do murów, mają wzlecieć i atakować broniących, w celu ułatwienia przejęcia muru. To samo nasz kochany sukkub, tylko dołączając do tego magię ognia. Leari skupia się na ostrzale z tyłów. Po przejęciu bramy, wydam dalsze rozkazy, a Kawaleria wraca od razu do reszty sił by pomóc ją zabezpieczyć. Pamiętajcie, że atakujemy z jako takiego zaskoczenia, na szczęście. Postaramy się zaatakować w nocy. Jeśli się to uda, użyć 4 razy więcej pochodni niż normalnie byłoby potrzebnych do oświetlenia. Po pierwsze, wróg nie zna naszych sił, to pomoże ich zmyślić, a przez to przygotują się na coś znacznie większego, może nawet wycofają z pierwszej linii albo wyślą kogoś do pertraktacji. A wtedy po prostu złamiemy w najlepszym momencie postawienia takiego paktu. - Wydał rozporządzenia i skierował armię w kierunku wcześniej wskazanej bramy, wykonując własne rozkazy. -
//Wielkie Równiny, jeden z ostatnich postów, później w tym temacie niewiele było pisania.
Co do tego planu, to uprzedzę, że to wypalona i jałowa kraina, więc prędzej znajdziesz tu okazję do nabicia komuś guza, niż drzewo. Polecam zmienić i uznać, że zabraliście ze sobą jakiś taran, który rozłożyliście na części i który da się przed oblężeniem złożyć z powrotem. I nie masz takich informacji odnośnie strażników pilnujących bram. Nie, że nie masz żadnych, po prostu zwiadowcy nic takiego nie wykryli i każda brama pilnowana jest z taką samą uwagą.// -
//Już. Myślałem, że są jakieś powykręcane drzewa z wisielcami czy coś
-
Przygotowania do oblężenia szły pełną parą, choć nie wszyscy brali w nich udział. Większość Demonów nie używała broni jako takiej, więc nie miała czego sprawdzać, czyścić i czemu poświęcić uwagę, jednak całą resztą zajęto się tak starannie, jak przykazałeś, a może i bardziej, bo nie bez powodu Demony obawiały się zrobić coś źle, gdy byłeś w pobliżu. Szacunek przez strach, bo tylko tak można tu rządzić. Jednak do bitwy nie doszło, przynajmniej nie teraz, co nie oznacza, że w ogóle się nie odbędzie. Zamczysko Demonicy opuścił powiem pojedynczy Upadły, jeździec na Zmorze. Nie znaliście tu symbolu białej flagi czy czegokolwiek w tym guście, to był wymysł ludzi i innych słabych ras, miłujących pokój. Jednak bez wątpienia był parlamentariuszem, bo gdyby był zdrajcą, nie opuściłby zamku na widoku, nie aż tak. A wątpiłeś, czy był na tyle potężnym wojownikiem lub Magiem, aby zmieść was wszystkich z powierzchni tej jałowej ziemi.
-
Alamar wyszedł na przeciw swojej armii otwierając ręce jakby witał starego dobrego przyjaciela. - Niech wszyscy, którzy mają broń dystansową przygotują się do interwencji, na razie zachować spokój. - Wydał szybkie polecenie gońcom, którzy rozniosą je po reszcie armii. Nie bał się wroga wcale, był przecież cholernie silny jak na tutejsze standardy. - Witaj przyjacielu, cóż cię wyprowadza z naszych przyszłych progów? - Spytał kpiąco, jak na wroga przystając. Na prawdę nie wiedział co musieliby mu zaoferować by się zgodził odstąpić od ataku. Nie robił tego dla swojego Pana, atak był szansą na przetestowanie jego daru, dlatego nie zdecydował się na dyplomację w pierwszej kolejności. Miał ochotę zarżnąć demonicę, by poznać szczegóły powstawania Upadłych, sposób w jaki ona wedle opowiastek omotuje ich wokół palca no i dowiedzieć się więcej o technikaliach sztuk tajemnych. Siła wszystkich innych zabitych też będzie dodatkiem. Już wiedział co czują nekromanci przyzywając kolejne trupy, z tym, że on magazynował je w sobie, a nie w postaci armii.
-
- Moja Pani gotowa jest puścić ci w niepamięć dawne winy. - odparł i czując, że pewnie nie zrozumiesz, o czym mówi, dodał: - Wtargnięcie na jej ziemi i zamordowanie jej Upadłych. Jak mówiłem, podaruje ci to. Zabierz swoją hałastrę i wróć do swego pana, który spuścił cię ze smyczy. Przekaż pozdrowienia i powiedz, że to z nim będzie tylko rozmawiać.
Czcza gadanina, przez którą aż cię łapy świerzbiły, żeby ściągnąć go ze Zmory i skręcić kark. Jakby to przeczuwając, obrócił wierzchowca w miejscu i zaczął się oddalać. Odwrócił się jednak przez ramię i rzucił na odchodnym, dokładnie tak kpiarskim tonem, jak ty przemówiłeś do niego wcześniej:
- Zapytaj, czy nie szuka królowej do swojej partii. Z chęcią przyjmie tę rolę i do niego dołączy. Spiesz się z powrotem, nim zmieni zdanie, i sprowadzi ci na włości całą armię Demonów swoich… Hm, przyjaciół. -
- STRZELAĆ! - Wykrzyknął rozkaz samemu przyzywając swą astralną włócznię w postaci oszczepu i ciskając nią prosto w Zmorę. Nie ma sensu celować w jeźdźca, kiedy ten może uniknąć, koń jest zawsze pewniejszym celem. Najbardziej wkurwiła go gadanina nie o odejściu, a o zostaniu Królową. Pozycje Hetmana i Królowej były sobie bliźniacze, na raz tylko jeden taki byt mógł istnieć w partii. Wcześniej brał nadchodzącą misję jako sprawę polowania i zdobycia zasług, teraz to walka o pozycję. Miał też sporą pewność, że słowa gońca do blef, demony nie kiwną palcem, póki nie będą mogły na tym zyskać. Sprawdzą najpierw kto wygra walkę między armiami. Większości pewnie nawet na rękę jest by demonica zdechła, gdyż wtedy pakty stracą na mocy, a długi zostaną unieważnione.
-
Nim tylko wydałeś rozkaz, ten zaczął już uciekać, ale nie odjechał za wiele. Na szczęście dla niego, nie miałeś wielu strzelców w armii i pociski albo chybiły, albo odbiły się od grubej skóry Zmory. Szczęśliwie twoja broń to był już sprzęt z górnej półki i bez trudu przebiłeś nim bestię, a ta upadając przygniotła również jeźdźca. Kilka twoich Demonów od razu rzuciło się do truchła, chcąc wyciągnąć spod niego posłańca, ale wydobyli jedynie trupa: nim zdołali go powstrzymać, ten zdołał dobyć sztyletu i poderżnąć sobie gardło.
-
Czy to naliczyło się także jako zabójstwo? No i był w stanie ze wspomnień zmory wyciągnąć coś ciekawego? - Przeszukać trupa i pokazać mi co znaleźliście, to co wybiorę jest moje, resztę rozdysponujemy po bitwie. - Odesłał włócznię. Mógł w tego chuja celować, wtedy przynajmniej dostałby potrzebne informacje. Widział coś na murach?
-
Jeśli masz na myśli Upadłego to nie, ale Zmora już jak najbardziej. Niestety, z umysłu tego skądinąd prostego Demona nie byłeś w stanie wyłuskać wiele, choć masz już teraz pojęcie o tym, jak zamek wygląda za murami, a przynajmniej po części, bo ze wspomnień Zmory wyniosłeś widok drogi po przekroczeniu bramy, co może być bardzo przydatne, ponieważ zauważyłeś, że w murach po obu stronach wąskiej ścieżki (szerokiej na tyle, aby przejechał nią wóz lub dwóch jeźdźców obok siebie) wykute są otwory strzelnicze, a więc mogą kryć się tam kusznicy, którzy urządziliby matnię każdemu atakującemu, zwłaszcza jeśli obrońcom udałoby się zamknąć drugą, mniejszą bramę. Po jej sforsowaniu wychodzi się na wielki dziedziniec, choć nie wiesz o nim wiele więcej, poza tym, że znajduje się tam kilkanaście różnych budynków, w tym stajnia. Upadły, poza sztyletem i zapieczętowanym listem, nie miał przy sobie nic ciekawego. Jeśli chodzi o sytuację na murach, to nie zauważyłeś ze swojej obecnej pozycji jakiegoś szczególnego poruszenia, ale twój czyn oznacza tylko jedno, więc pewnie niedługo cała załoga zamku będzie gotowa do walki.