Popielna Grań
-
Schował włócznie i podszedł do nich. - Jakie są rozkazy? - Spytał patrząc drowowi prosto w oczy.
-
Prosto w przyłbicę hełmu tak dokładnie, ale miałeś przeczucie, że akurat tacy wojownicy jak oni wytrzymaliby wzrok niejednego Demona, nie mówiąc o Upadłych. Niemniej, tym razem nie byli oni już tacy butni jak ostatnio, ten zapytany odparł tylko krótko:
- Możesz wejść i wziąć udział w naradzie. - powiedział i rzucił okiem na Twój orszak. - Sam. -
Bez powiadamiania swoich, ruszył do środka. Gdy tylko zobaczył swoją Panią, wręcz padł na kolana, ale się nie odezwał. Przywilej powitania należy do właściciela domu.
-
Spotkałeś ją w sali tronowej, jak lubiła nazywać to pomieszczenie. Wszystko wręcz biło tu w oczy od przepychu i luksusu: Futra i skóry dzikich zwierząt, wojenne lub łowieckie trofea w postaci wiszących na ścianie łbów zwierząt, potworów i przedstawicieli różnych ras, wspaniałe dywany i arrasy, płaskorzeźby, marmurowe kolumny, wszystko skrzące się od złota, srebra, bursztynu i cennych klejnotów. Poza tronem, również wspaniale zdobionym i złoconym, znajdował się tutaj niewielki stół i kilka krzeseł, służących przeprowadzaniu rozmów z najbliższymi zausznikami lub najważniejszymi gośćmi. Poza swą panią zastałeś tu jeszcze Elfkę, niewolnicę, przez wymieranie jej rasy bardzo drogi i luksusowy towar, oraz dwóch Mrocznych Elfów. Pierwszy z nich był kosarzem z osławionych Czarnych Ark, o których nawet tu słyszeliście, o czym dobitnie świadczył jego specyficzny pancerz. Drugi również miał dość ciekawą zbroję, ale w przeciwieństwie do swego kompana to on musiał być tym wysoko postawionym szlachcicem. Owszem, również był ogorzały od słonej wody, słońca i wiatru, z licznymi bliznami, śladami po walce, ale sama jego postawa, sposób poruszania się, siedzenia czy nawet mowa zdradzały, że do swojego tytułu nie dostał się tylko dzięki umiejętnościom i odwadze w boju, ale też rodzinnym koneksjom.
- Wstań, Sendemirze. - powiedziała do Ciebie Twoja pani, a później wskazała kolejno najpierw na szlachcica, później drugiego Drowa: - To nasi nowi sojusznicy, Książę-Admirał, Halekoth Viernen i jego najbardziej zaufany porucznik, Vertekt Ostrze Pogardy. Przybyli tu omówić z nami pewne interesy, co do których niezbędna będzie nam Twoja wiedza i rada. -
- Będę służył najlepiej jak tylko się da w celu rozwiania wszystkich wątpliwości. - Odrzekł wstając z kolan. Poszukał miejsca dla siebie przy ów stole, a jeśli nie było żadnego oznaczonego, stanął obok tronu swej Pani, jak zazwyczaj. Czekał jak rozwiną się sprawy.
-
Ona siedziała na tronie, Mroczne Elfy zaś stały bądź przechadzały się to tu, to tam, widocznie nie mogąc usiedzieć w miejscu.
- Jak dobrze pamiętasz swoje dawne życie? - zagadnęła Cię Demonica, co zawsze przywoływało wspomnienia. Nie żeby szczególnie było Ci żal tamtego życia, teraz pamiętałeś dawnego siebie jako kogoś innego, wspomnienia też przeżywałeś z perspektywy osoby stojącej obok. No i z roku na rok było ich w Twojej głowie coraz mniej… -
- Dużo jak na Upadłego, ale nie są to ogromne ilości danych. Pamiętam najważniejsze momenty od 11 roku życia i jako tak całokształt, z wieloma wyjątkami w stronę za równo niepamięci jak i pamięci. Poza tym, nie odczuwam już emocji we wspomnieniach, jestem tam obserwatorem. - Odpowedział zgodnie z prawdą, zastanawiając się, co elfy i jego Pani planują. Czyżby atak na gryfitów?
-
- Słyszałeś kiedyś o twierdzy, którą Twoi dawni pobratymcy nazywali Światłem Świtu? - zapytała, a Ty przypomniałeś sobie jedynie pogłoski, wychowywałeś się z dala od morza, gdzie ta forteca była umieszczona, jako jedna z niewielu poza państwem Stalowych, choć uznająca jego jurysdykcję i walcząca przeciwko Demonom.
-
- Terytorium Stalowych poza macierzą, morskie. Stawia nam zacięcie opór. Jest silnie broniona. Więcej nie wiem, mieszkałem z dala od wody, moja Pani. - Odrzekł przedstawiając całą swą wiedzę.
-
- Szkoda, bo to właśnie będzie Wasz cel. A dokładniej skarby znajdujące się w jego wnętrzu i więzień skryty w mrokach tamtejszych lochów.
-
- Wyruszamy od razu czy dostaniemy trochę czasu na odnowienie? Na arenie straciłem zbroję, włócznię i jednego idiotę, który nie słuchał rozkazów, to jest Keriona. Reszta albo już zdrowa, albo lekko ranna. - Podzielił się swoimi problemami. Szczerze nie obchodził go cel, mógłby nawet wybrać się na misję do stolicy Stalowych. Był wojskowym, nie ważne jaki był cel, musiał doprowadzić go do spełniania za wszelką cenę. A z takimi lukami w sile, raczej tego nie widzi.
-
- Nie obchodzi mnie jego los, liczy się to, że jest martwy i przez to w żaden sposób nie może się nam przysłużyć ani odpokutować za swoje winy. Los pozostałych też mnie nie obchodzi, bo nie wezmą udziału w tej misji, wyruszysz tam sam, z kilkoma zaledwie Demonami, które mają posłużyć Ci w charakterze dywersji, oraz tymi tutaj Drowami i ich ludźmi. Wyruszysz natychmiast, chyba że potrzeba Ci nowego oręża lub czegokolwiek innego, odpoczniesz na pokładzie Czarnej Arki Viernena. Zrozumiałeś?
-
- Twoje życzenie, choć dopiero wypowiedziane, może już zostać uznane za spełnione. Ale nowym orężem i zbroją nie pogardzę. - Odrzekł służalczym tonem.
-
Skinęła głową i odwróciła od Ciebie wzrok, co oznacza, że możesz odejść, ale równie dobrze zadać jakieś pytanie bądź porozmawiać z tymi Mrocznymi Elfami, na które, chcąc czy nie, będziesz skazany przez kilka najbliższych miesięcy, jeśli zsumować cały czas, jaki potrzebny jest na dotarcie do najbliższego portu, gdzie przybił ich okręt, dostanie się do fortecy Gryfów, powrót do portu, a później tutaj. Nikt rzecz jasna nie zmusza Cię, abyś zaczął ich szanować, jednak im lepiej będziecie się znać, tym większe szanse na to, że wszyscy osiągnięcie cele, których pragniecie.
-
Nie potrzebował nauczyć się szanować mroczne elfy, bo już jako tako to robił. Kilka razy walczył razem z nimi na froncie, do tego mieli magię, której Sendemir, nawet jako człowiek, pożądał. Może jego Pani będzie łaskawa i da mu możliwość nauczenia się jej? Może da się przemienić jakoś organizm Upadłego, by i Magię Mroku mógł obsługiwać? Podszedł do Elfów. - Moja godność Sendemir dziesięć tysięcy dziewięćset dziewięćdziesiąty drugi, Pierwszy Kompanii Popielnej Grani, pokorny sługa Pani Azer`Khalit, świeżo upieczony czempion Trzewi, weteran wojenny. - Przedstawił się zgodnie z wyrobioną przez lata formułką, miłym i ciepłym głosem, jakby przyjaznym. - Jak walczycie, z jakiej broni korzystacie, jakiej taktyki używacie i kto dokładnie będzie naszym przeciwnikiem? Wywiad donosił jaki rodzaj sił przeważa w jednostce? Musze odpowiednio dobrać grot i rodzaj włóczni ze względu na rodzaj pancerza. To samo z tarczą. - Dodał natychmiastowo głosem przenikliwym i zimnym jak lód. Był weteranem, wolał się odpowiednio przygotować.
-
- Walka nie będzie Twoim zadaniem. - odparł Książę-Admirał, który, w przeciwieństwie do Ciebie, nawet nie próbował udawać ciepła czy przyjaznych zamiarów. W jego mniemaniu łączyły Was zapewne jedynie interesy. - A przynajmniej nie z szeregowymi pachołkami, którymi zajmą się moi korsarze i żołnierze. Tak jak splądrowaniem skarbca. Ty masz jedynie wyciągnąć z wilgotnych lochów kogoś, na kim widocznie zależy Twojej pani.
-
- Liczę na owocną współpracę. Teraz jak i prawdopodobnie w przyszłości. - Odrzekł i ruszył uklęknąć przed swą Panią. - Pani, wiem iż to nie takt… Ale jest to związane z misją, na którą mnie posyłasz. Chciałbym odebrać nagrodę obiecaną mi przed wyjazdem. - Wygłosił płaszcząc się. Miał na nią pomysł i pomógłby mu znacznie nie tylko w tej misji, ale i w ogóle życia.
-
//Skąd pomysł, że masz wyższą pozycję? On chciał Ci powiedzieć, że jesteś tylko trepem, który ma wejść, wyciągnąć kogoś stamtąd i wyjść, a nie uświadomić Cię, że jesteś jakąś szychą.//
-
//
Czekam aż będę mógł się wywyższać… A teraz edit.
-
//Gwarantuję, że po tej misji na pewno będziesz mógł kimś pomiatać. Tylko od Ciebie i od podjętych wyborów zależy, jak wiele osób to będzie. Szanujmy się, tylko Ty tu grasz, muszę Ci się jakoś zrewanżować, że w ogóle masz ochotę.//
Zaskoczyłeś ją tym, a to zaskoczenie oraz obecność tutaj osób postronnych sprawiły, że uśmiechnęła się do Ciebie, najwidoczniej przychylając się do prośby.
- A jakiej to nagrody pragniesz, Sendemirze? - zapytała, przechodząc wokół Ciebie, mówiąc to głosem, który przyspieszył Ci nieco bicie serca.