Zmutowany pies był już o wiele mniejszym zagrożeniem, patrząc na jego rany, lecz cokolwiek znajdowało się wyżej mogło wkrótce stać się większym problemem, niż właściwie dogorywający kundel. Czy to był kolejny mutant? A może dla odmiany był to człowiek? Cholera wie, lecz Archont wiedział jedno - natychmiast musiał wyeliminować mutanta nim stanie do walki z istotą obecnie znajdującą się na górze.
Archont wystrzelił dwukrotnie w zmutowanego psa, celując mu w głowę. Chciał jak najszybciej zastrzelić psa nie tylko w celu zmniejszenia zagrożenia, ale również z w pewnym sensie wypaczonej empatii. Domyślał się, że zwierzę musi cierpieć - śmierć była więc idealnym opium dla potwora. Gdy Archont wykonał obydwa strzały, czym prędzej zaczął szukać swojego obrzyna.