Tak na złoto trochę ciężko zważywszy, że jego dolą były artefakty, ale zawsze czymś może zagrać, jeżeli ktoś z załogi był chętny na grę oczywiście, może ci nie chcieli za bardzo na kasę.
Wynikło to, że jeden z miejscowych oskarżył marynarza o oszustwo i wbił mu nóż w dłoń na stole. Pozostali nie byli im dłużni i po chwili zaczęło się klasyczne mordobicie.
Zero, FD_God:
Opuściliście zarówno karczmę, jak i miasto.
FD_God:
Barman zapukał miotłą w sufit i z piętra zwalił się Ork, który zaczął wyrzucać pobitych, lub martwych, na ulicę.
Lorenzo:
‐No to teraz tutaj czekamy na tego twojego zwiadowcę.
Jin:
No to było na tyle z tego co mógł tutaj teraz zrobić, postanowił podejść do karczmarza.
‐Dobry panie, macie tutaj jakiś nocleg, zmęczony jestem nieco.