Miasto Gilgasz.
-
-
Kuba1001
Max:
//Jeśli chodzi o kapitana straży, to obstawiam, że jeszcze śpi w swoim domu :V//
Wiewiur:
Nie widzisz nic podejrzanego.//A jak wtedy chcesz zablokować drugi cios?//
Taczka:
Gdy skończyłeś, czułeś się nieco lepiej, acz nadal miałeś wrażenie, jakby okazały Troll Cię złapał, przeżuł i wysrał.Wreszcie zakończył rozmowę i odszedł ze śmiechem, zaś strażnik dobył sztyletu i wzniósł go, chcąc zadać nim cios niczego nie spodziewającemu się Nirgaldczykowi.
-
-
-
-
-
-
Kuba1001
Max:
//No nie, po okolicy też kręciły się pary strażników.//
‐ A po co? ‐ spytał strażnik przy głównej bramie, zasłaniając z kompanem wejście.
Wiewiur:
Brak odpowiedzi, jedynie jakiś szelest za Twoimi plecami.//Szczytem łaskawości już Ci to uznam.//
Udało się, dzięki czemu masz teraz przed sobą dwójkę wku*wionych strażników oraz trzeciego, rannego, który pobiegł do środka, po posiłki. -
-
-
-
-
-
albert1005
Taczkajestfajna pisze:Alek
Wyszedł z karczmy i zaczął poszukiwania statku kapitana, którego miał zabić.Jayna
//Na zaawansowanym poziomie magii lodu chyba powinna umieć tak zrobić?//
‐Uważaj! ‐ Krzyknęła wstając szybko z krzesła i zamroziła dłoń strażnika, w której trzymał sztylet./// hej czy to nie gm siebie no chyba nie powinnaś tak zrobić i czekać na odpis
-
maxmaxi123
Kuba1001 pisze:
Taczka:
Gdy skończyłeś, czułeś się nieco lepiej, acz nadal miałeś wrażenie, jakby okazały Troll Cię złapał, przeżuł i wysrał.Wreszcie zakończył rozmowę i odszedł ze śmiechem, zaś strażnik dobył sztyletu i wzniósł go, chcąc zadać nim cios niczego nie spodziewającemu się Nirgaldczykowi.
Oto do czego robiła odpis
-
Kuba1001
Wiewiur:
O dziwo, nikogo tam nie było? Może to zwykła paranoja?I uciekłeś, gonili Cię kawałek, ale później dali za wygraną.
Max:
//A mówiłem Ci już, jak bardzo Cię lubię? :V//
‐ A co chcesz mieć na tej ziemi? Ogród? Pole? Sad?
Taczka:
W porcie go nie było.Niestety, dłoń była już w ruchu, więc nie zdążyłaś, acz Twój krzyk sprawił, że przyspieszył on kroku, dzięki czemu nóż nie wbił mu się w plecy, jak to miało być, ale jedynie mu je przeorał. Szlachcic, zupełnie nie zważając na ból, dobył dwóch bułatów i odwrócił się w ich kierunku z morderczym błyskiem w oku.
Albert:
//To nie jest GM’owanie samego siebie, bowiem spróbowała. Jest różnica między, na przykład, “Spróbował uciąć mu łeb” i “Uciął mu łeb.”// -
-
-
-
Creepy_Family
Zamilkł na chwilę, po czym wzruszył ramionami. ‐ No cóż, czekałem aż zapytasz, więc mów śmiało w czymże mam ci pomóc. Czy się w bagno wpakowałem, czy w coś ciekawego. ‐ uśmiechnął się lekko i od niechcenia poprawił kaptur, który zaczął lekko za bardzo przysłaniać mu oczy. Nie mógł się przecież wywalić na prostej drodze, bo wzięty byłby za jakąś nie dojdę. Musiał dbać o wizerunek.
//Nah, wybacz, że przeze mnie się namęczyłeś~~
Postaram się pisać tutaj częściej niż raz na ruski miesiąc~~