Miasto Gilgasz.
-
-
-
-
Kuba1001
Taczka:
‐ Chciałeś Serce? ‐ spytał jeden z nich i wskazał za Ciebie z uśmiechem. ‐ Masz Serce.
Max:
Solidne, chłopskie je**ięcie we łba zrobiło swoje.
Wiewiur:
I tu się zaczynały schodki, bo jedna taka, która wypatrzyłeś, była najeżona strażą przy frontowym i tylnym wyjściu.Udało się, ale z racji hełmu dało to prawie tyle, co nic, może go nieco zamroczyłeś i jeszcze bardziej wkurzyłeś, to na pewno.
-
-
-
-
-
-
-
Kuba1001
Vader:
Udało Wam się bez przeszkód dobić do brzegu.
Max:
Nic nie mówili. Może dlatego, że byli pod tak wielkim wrażeniem? Choć w grę wchodzi też ten lód, który na pewno dał im się we znaki. No, ale tak czy inaczej, to swój pierwszy dzień w robocie zacząłeś całkiem nieźle.
Taczka:
Udało się, a dzięki temu ujrzałeś zbliżającego się w Twoim kierunku mężczyznę w brązowym uniformie ze skóry, na jaki składały się wysokie buty, w cholewie których tkwił sztylet, spodnie, bogato zdobiony pas, prosta tunika oraz skórzana kurtka. No i kapelusz z szerokim rondem. W ręku mężczyzny niebezpiecznie błyskał sztylet, kiedy to podrzucał go od czasu do czasu lub przekładał z dłoni do dłoni.
Wiewiur:
W sumie to, poza Tobą, każdy bywalec tej karczmy był strudzonym, oraz mocno podpitym, żeglarzem lub rybakiem, przez co nie było nikogo takiego, zaś powietrze przesycone było zapachem morskiej soli, ryb, glonów, piwa, tytoniu i potu, a uzupełniały to śpiewane mniej lub bardziej zachwianymi głosami szanty.Ten drugi właśnie pchał w Twoją stronę mieczem, kobieciny zaś nie było widać.
-
-
-
wiewiur500kuba
Gdurb
W sumie to żeglarze też mogą okazać się przydatni. Dosiadł się, bądź podszedł do całkiem sporej grupki.
‐ Wiedzą coś panowie o jakiś dziedzinach magii zajmujących się tropieniem?Tarn
Kobiecina pewno myśli, że wojacy załatwią go za nią.
Spróbował zablokować cios tarczą, prawą ręką sięgając po miecz. // Tak tylko przypomnę, coś co może się przydać nam obu :V Jego zraniona ręka to ta prawa. Jak będę robił next odpis to pewno się jeszcze upewnię :V // -
-
-
Kuba1001
Taczka:
A, o dziwo, takowy nie nastąpił. Najwidoczniej miał Twoje zaczepki gdzieś, a przynajmniej na razie.
Vader:
Gdy już dobiliście i rzucono cumy, większość marynarzy ruszyła do portowych karczm, aby opić swoich zabitych kompanów, tylko nieliczni pozostali na brygu.
Opliko:
‐ Nigdy nie widziałam morza. ‐ wyznała, tam też się kierując.
Max:
‐ Nie tak szybko. ‐ mruknął jeden ze strażników.
‐ Idziemy tam razem. ‐ uściślił drugi.
Wiewiur:
‐ Ło, patszciieee… ‐ powiedział jeden, podnosząc twarz od kufla. ‐ Jakie duże krówsko. ‐ dodał, zaś jego spici kompani zareagowali salwą śmiechu.Miecz chwyciłeś akurat, gdy tarcza wzięła na siebie jego pchnięcie, więc można by zacząć kontratak, nie?
-
-
wiewiur500kuba
Gdurb
Nie szukał jakieś zwady więc tylko prychnął i udał się do innego stolika, do ludzi wyglądających na bardziej trzeźwych… i inteligentnych.Tarn
Rzucił tarczą w bok, po czym zamachnął się prawą ręką, przerzucając w stracie tego miecz do lewej ręki, którą wykonał ostateczny atak w jakiś odsłonięty punkt na ciele wroga… // Nah, najwyżej opis pochrzaniłem :v // -