Miasto Gilgasz.
-
-
-
Kuba1001
Bulwa:
//KKK.//
Taczka:
Udało się, ale sukcesem tego nazwać nie można, bo część z oponentów rzuciła się w pogoń za Tobą.
Max:
//Pchnąć? Włócznią?//
Wiewiur:
//Postać Maksa też mnie bawi :V//
Ani to, ani to, bo rzucenie w jego okolice mija się z celem, a gdy bierzesz pod uwagę fakt, że ma własną tarczę, to też słabo.Poza śladami wozów kupieckich i lokalnej zwierzyny, nic tam nie było.
-
wiewiur500kuba
Gdrub
Zaczął myśleć. Gdyby tak go gdzieś przeniesiono? W sumie wydaje się to być logiczne, lecz po tym powinny chyba pozostać jakieś ślady czy coś. Przydałby się ktoś mądry. Po raz któryś już raz udał się w stronę miasta.Tarn
Odrzucił swój miecz na bok, po czym chwycił tarczę w zdrową rękę i postarał się zablokować cios, po czym odsunąć się tak, żeby nie wpaść na schody. // W mojej głowie fajnie wyglądałoby schylenie się i uderzenie bokiem tarczy w nogi, ale coś mi mówi, że to też niemożliwe :v // -
-
-
Kuba1001
Taczka:
Po krótkiej wymianie ciosów, nagle odstąpili, choć nie schowali broni ani nie wrócili do karczmy.
Max:
Tym sposobem przewróciliście się obaj, on oczywiście zaczął się szarpać i szamotać, aby jakoś uciec.
Wiewiur:
Znów tam trafiłeś.//Chyba nie.//
Udało się, lecz Twój przeciwnik wykorzystał to, że przeszedłeś do defensywy, i zaczął tym mocniej nacierać. -
-
-
-
Kuba1001
Taczka:
‐ Chciałeś Serce? ‐ spytał jeden z nich i wskazał za Ciebie z uśmiechem. ‐ Masz Serce.
Max:
Solidne, chłopskie je**ięcie we łba zrobiło swoje.
Wiewiur:
I tu się zaczynały schodki, bo jedna taka, która wypatrzyłeś, była najeżona strażą przy frontowym i tylnym wyjściu.Udało się, ale z racji hełmu dało to prawie tyle, co nic, może go nieco zamroczyłeś i jeszcze bardziej wkurzyłeś, to na pewno.
-
-
-
-
-
-
-
Kuba1001
Vader:
Udało Wam się bez przeszkód dobić do brzegu.
Max:
Nic nie mówili. Może dlatego, że byli pod tak wielkim wrażeniem? Choć w grę wchodzi też ten lód, który na pewno dał im się we znaki. No, ale tak czy inaczej, to swój pierwszy dzień w robocie zacząłeś całkiem nieźle.
Taczka:
Udało się, a dzięki temu ujrzałeś zbliżającego się w Twoim kierunku mężczyznę w brązowym uniformie ze skóry, na jaki składały się wysokie buty, w cholewie których tkwił sztylet, spodnie, bogato zdobiony pas, prosta tunika oraz skórzana kurtka. No i kapelusz z szerokim rondem. W ręku mężczyzny niebezpiecznie błyskał sztylet, kiedy to podrzucał go od czasu do czasu lub przekładał z dłoni do dłoni.
Wiewiur:
W sumie to, poza Tobą, każdy bywalec tej karczmy był strudzonym, oraz mocno podpitym, żeglarzem lub rybakiem, przez co nie było nikogo takiego, zaś powietrze przesycone było zapachem morskiej soli, ryb, glonów, piwa, tytoniu i potu, a uzupełniały to śpiewane mniej lub bardziej zachwianymi głosami szanty.Ten drugi właśnie pchał w Twoją stronę mieczem, kobieciny zaś nie było widać.
-
-