Miasto Gilgasz.
- 
- 
 Kuba1001 Kuba1001Odwrócił się na pięcie i odszedł kilka kroków, odwracając się i rozkładając szeroko ramiona. 
 ‐ Jesteśmy na miejscu.
 Nim zdążyłeś cokolwiek zrobić, usłyszałeś za sobą rechot, a gdy się odwróciłeś, dostrzegłeś tego samego Goblina, celującego do Ciebie z napiętego już łuku, na cięciwie którego tkwiła strzała.
- 
- 
- 
- 
- 
- 
 Kuba1001 Kuba1001//Ale mi tak, choć już nie będę kazać Ci tego edytować.// 
 Goblin, zdziwiony Twoją reakcją i pytaniem, zaczął nad tym rozmyślać, co trochę mu pewnie zajmie, jak na posiadacza małego, zielonego móżdżku przystało. Niemniej, Ork najwidoczniej postanowił wziąć sprawy w swoje ręce i zamachnął się na Ciebie toporem na wysokości Twojej szyi, chcąc zakończyć sprawę jednym cięciem.
- 
- 
- 
- 
 Kuba1001 Kuba1001Udało Ci się trafić, ale ostrze utknęło, wbijając się głęboko w kość prawego przedramienia Orka. Ten tylko zaryczał z bólu i wściekłości i odsunął się, usiłując wyrwać miecz z rany, a w tym czasie Goblin, do tej pory biernie oglądający starcie, napiął mocniej cięciwę i wypuścił strzałę w Twoim kierunku. 
- 
- 
 Kuba1001 Kuba1001Udało Ci się wykonać unik, ale gdy ten zauważył, że się do niego zbliżasz, wykorzystał dzielącą Was odległość oraz naturalne przymioty swojej rasy względem spi***alania przed zagrożeniem i zniknął w lesie. Tymczasem Ork zdołał pozbyć się miecza i, zupełnie nie zważając na krwawienie z rany, ruszył w Twoim kierunku z paskudnym uśmiechem na ustach i toporem w dłoniach. 
- 
- 
 Kuba1001 Kuba1001Udało się, ale w ten sposób sprawiłeś, że ból zaczął napędzać jego gniew. Warknął po raz kolejny i odwdzięczył Ci się prawym prostym, który złamał Ci nos, wybił przynajmniej dwa zęby i zamroczył na tyle, abyś upadł ledwo przytomny w kałuży własnej krwi, widząc nad sobą Orka z toporem wzniesionym do uderzenia, które powinno skończyć Twoje męki. 
- 
- 
 Kuba1001 Kuba1001Po chwili zobaczyłeś ciemność i nie czułeś już nic… Do czasu. O dziwo, przeżyłeś, ale daleko było Ci do szczęścia. Jak szybko się zorientowałeś, masz paskudną ranę na głowie, Ork chybił minimalnie, ale i tak doprowadził do sporej utraty krwi, musisz pożegnać się też z prawym uchem i skórą na głowie oraz policzku w jego pobliżu. Najwidoczniej uznał Cię za martwego, bo leżałeś tam, gdzie zostałeś napadnięty, ograbiony ze wszystkiego, nawet ubrań. Na dodatek zbliżał się zmrok. 
- 
- 
 

 
 
