Miasto Ur
-
Kuba1001
Taczka:
‐ Jeszcze nie. Będzie, gdy zobaczę, jak ten psi syn pustyni zdycha żywcem na moich oczach. ‐ warknął. ‐ Opisz mi go, miejsce gdzie się to stało i jak, a wezmę swych najlepszych ludzi, aby go schwytać. A Ty zostaniesz tutaj, będziesz bezpieczna… Podwoję straże, zawiadomię innych Lordów… Żaden krwiopijca nie uchowa się żywy do następnego brzasku.
Vader:
//Weź coś nim w końcu zrób, Ogórku jeden.//
Wiewiur, Zohan:
Wychodząc z namiotów zobaczyliście kilku martwych towarzyszy (nie łowców, to mięso armatnie rekrutowane z reszty), a poza nimi łowców i resztę, którzy starali się uporać z Piaskowym Olbrzymem, który zapewne nagle zmaterializował się w Waszym obozie.
//Pierwsza strona w Bestiariuszu, jeśli ktoś nie kojarzy.// -
wiewiur500kuba
//Muszę sobie gdzieś pozapisywać strony z mymi postaciami :v I tak ten mój nie ma prawa wiedzieć o olbrzymie to głównie se zdjęcie oglądnąłem :v //
Cóż, korzystając z tego że jest trzy razy szybszy od przeciętnych ludzi zaczął w szybkim tempie przemieszczać się po obozie szukając gdzieś w okolicy jakiejkolwiek broni. -
-
-
-
Kuba1001
Taczka:
‐ Wybacz, ale wymaga tego ode mnie sytuacja… Muszę iść. ‐ powiedział i z ciężkim westchnięciem oderwał się o Ciebie, aby ucałować Cię na pożegnanie i skierować do wyjścia z pałacu.
Vader:
//Jakikolwiek post fabularny?//
Wiewiur:
//Ma prawo wiedzieć, niby czemu nie? Bestiariusz jest dla graczy od graczy.//
Łowcy mieli jej pod dostatkiem, zabici również, tak więc nie ma problemów z chwycenie w dłonie czegokolwiek, co mogłoby dać Ci nieco większe szanse w walce z tym czymś.
Zohan:
Znalazłeś ich sporo, ale z drugiej strony marnowanie wody na pustyni też dobrym pomysłem nie jest… Cóż, musisz wybrać, jak to w życiu bywa, w obecnie wybór ogranicza się do pytania: Umrzeć teraz czy później? -
-
-
-
-
Kuba1001
Vader:
Zajęty był rozmową z jakąś kobietą i Goblinem.
Taczka:
Przechadzając się po parterze natrafiłaś na pomieszczenia służby, kuchnie, składziki, pokoje służby i straży oraz tym podobne, co sugeruje, że te przeznaczone dla szlachcica, Ciebie i innych znaczących osób są na piętrze, gdzie możesz dostać się spiralnie zakręconymi schodami.
Zohan:
Nie widziałeś go, ale kilka razy usłyszałeś jego słowa w tym tumulcie.
Gdyby potwór Ci na to pozwolił to nie byłbym wielkim zagrożeniem. Czyli nie, nie pozwolił, solidnym ciosem odrzucając Cię na kilka metrów, prosto na jeden namiotów, który połamałeś, a sam zaliczyłeś wiele powierzchownych obrażeń.
Wiewiur:
Celowanie to jedno, strzelanie to co innego, tak więc wypadałoby w końcu wypalić. -
-
-
-
-
Kuba1001
Vader:
Niekoniecznie, bo dał Ci znak, abyś podszedł do ich stolika.
Taczka:
Tutaj zastałaś długi korytarz z licznymi drzwiami, acz na szczęście opatrzono je pozłacanymi tabliczkami z nazwami, a więc gdzie jest biblioteka, gabinet szlachcica, jego kwatera, Twoja, pokój Rodo, Norda i kilku innych osób, których nie znałaś oraz tym podobne pomieszczenia.
Zohan:
Broni było pod dostatkiem, łowcy mieli jej zapas dla siebie i ewentualnej pomocy, a do tego kilku posiadaczy różnego oręża już się po niego nie zgłosi… Tak więc dysponujesz zapasem strzał i bełtów, ciężką kuszą dwuręczną, dwoma krótkimi łukami, okrągłą tarczą, dwoma bułatami, prostym mieczem dwuręcznym, długą glewią i pół tuzinem oszczepów.
Wiewiur:
Strzała gładko odbiła się od kamienia, ale odniosłeś jakiś efekt, ponieważ monstrum rzuciło się za Tobą, a dzięki temu, że był stworzony z sypkiego piasku i poruszał się po nim, poruszał się zaskakująco szybko jak na swoje gabaryty. -
-
wiewiur500kuba
Potwór albo poczuł ból, albo poczuł się zagrożony że ktoś może znać jego słabość i chce ową istotę zniszczyć. Puścił się biegiem, wzrokiem szukając w miarę dużej powierzchni bez piasku, bądź jakiegoś oręża do walki z tym czymś, najlepiej kusza. Przecież przed tym nie ma jak się bronić! Pozostaje więc tylko atak.
-
-