Miasto Ur
-
maxmaxi123
Tia… dziwnie przechodzić tędy z myślą, że ci żebracy zdolni są położyć kogoś na ziemię, a przy oknie zawsze ktoś obserwuje otoczenie. Ale i tak, najbardziej dziwił go sam budynek. Musieli naprawdę nieźle strzec domu, skoro jeszcze nie słyszał żadnych plotek na jego temat. Albo mogą też eliminować plotkarzy… Mimo to, wszedł nieco niepewnie do wnętrza, aby tam szukać informatora.
-
-
-
Kuba1001
Taczka:
‐ Mam jeszcze godzinę czy dwie na złapanie oddechu, nim będę musiał się tym wszystkim zająć.
Wiewiur:
Sądząc po pozycji słońca na niebie i niezbyt wesołych minach smażących się na nim ludzi chyba już wybiła odpowiednia godzina.
Max:
Szło sprawnie, dopóki ktoś nie wpił Ci boleśnie ostrza sztyletu, noża bądź krótkiego miecza w kark, gotów w każdej chwili wbić go głębiej.
‐ A Ty co? ‐ prychnął, chwytając Cię dodatkowo za ramię. ‐ Zgubiłeś się?
Vader:
Wypadałoby tylko trafić, co nie udało Ci się przez unik skrytobójcy, który chwilę później dobył dwóch sztyletów i rzucił się na Ciebie, dwoma poziomymi cięciami próbując pociąć Twoje gardło. -
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
Kuba1001
Taczka:
‐ A chcesz coś zaproponować, aby urozmaicić mój grafik?
Zohan:
Pokiwał głową i odszedł, po kilku chwilach wracając z sucharami i suszonym mięsem, a więc tym, co zawsze jada się w podróży, oraz bukłakami pełnymi wody i wina, osobno i razem.
Max:
//Na PW.//
‐ Jesteś to w stanie jakoś udowodnić? -
-
-