Miasto Ur

[Kubeł1001]

Vader0PL

Jeżeli był bliżej od pozostałych, to lewym sierpowym go. Zwłaszcza, że karwasz kończył się ostrzem.

[Kubeł1001]

Taczkajestfajna

‐No… Dobra, tylko pamiętaj, że nie możesz złamać obietnicy. ‐ Uśmiechnęła się. ‐ A teraz nie powinieneś się czymś zajmować?

[Kubeł1001]

Kuba1001

Taczka:
‐ Mam jeszcze godzinę czy dwie na złapanie oddechu, nim będę musiał się tym wszystkim zająć.
Wiewiur:
Sądząc po pozycji słońca na niebie i niezbyt wesołych minach smażących się na nim ludzi chyba już wybiła odpowiednia godzina.
Max:
Szło sprawnie, dopóki ktoś nie wpił Ci boleśnie ostrza sztyletu, noża bądź krótkiego miecza w kark, gotów w każdej chwili wbić go głębiej.
‐ A Ty co? ‐ prychnął, chwytając Cię dodatkowo za ramię. ‐ Zgubiłeś się?
Vader:
Wypadałoby tylko trafić, co nie udało Ci się przez unik skrytobójcy, który chwilę później dobył dwóch sztyletów i rzucił się na Ciebie, dwoma poziomymi cięciami próbując pociąć Twoje gardło.

[Kubeł1001]

maxmaxi123

Tego się nie spodziewał akurat. Co mógł mu powiedzieć… Gdzie się w sumie znajdował? Już w środku? Przed wejściem? I czy w jego zasięgu wzroku był ktoś jeszcze?

[Kubeł1001]

Vader0PL

Ponownie i mu kinieczne było uskoczyć. I rzucić jakimś meblem w nich.

[Kubeł1001]

Taczkajestfajna

‐A tak w ogóle, to co ty robisz w wolnym czasie?

[Kubeł1001]

Kuba1001

Max:
Nikogo innego nie było, Ciebie zaś pochwycono niedaleko drzwi wejściowych.
Vader:
Uskoczenie się udało, ale rzucenie meblem niezbyt, bo żadnych tu nie było.
Taczka:
‐ Niewiele, przeważnie odpoczywam, śpię, jem, czytam, ćwiczę fechtunek, maluję i piszę.

[Kubeł1001]

Vader0PL

Więc walka bezpośrednia. Trochę słabo.

[Kubeł1001]

Kuba1001

Zależy dla kogo, on czuł się w swoim żywiole, ponownie atakując sztyletami tak, jak wcześniej.

[Kubeł1001]

maxmaxi123

‐ Znajomego odwiedzam.
Powiedział, próbując sięgnąć po nóż, chyba że byłoby to za dobrze widoczne to wtedy szykowałby widmo‐ ostrze.
//Wspomniałem w karcie o tym, jak się z tego strzela?

[Kubeł1001]

Vader0PL

Ponownie unik i ponownie atak własnymi ostrzami.

[Kubeł1001]

Kuba1001

//Nie.//
W odpowiedzi prychnął i przycisnął zimną stal mocniej.
‐ Jakoś tego nie kupuję. Ostatnia szansa na uratowanie siebie od śmierci, a mnie od awansu.

[Kubeł1001]

Taczkajestfajna

‐Nudy… Naprawdę nie robisz niczego innego?

[Kubeł1001]

Zohan666

‐ Będzie, będzie. Z tą różnicą, że ja będę mieć całe jedzenie przy sobie.

[Kubeł1001]

maxmaxi123

//Teraz bym mógł?//
‐ Po zlecenie. Zawsze po nie tutaj przychodziłem.

[Kubeł1001]

Kuba1001

Taczka:
‐ A chcesz coś zaproponować, aby urozmaicić mój grafik?
Zohan:
Pokiwał głową i odszedł, po kilku chwilach wracając z sucharami i suszonym mięsem, a więc tym, co zawsze jada się w podróży, oraz bukłakami pełnymi wody i wina, osobno i razem.
Max:
//Na PW.//
‐ Jesteś to w stanie jakoś udowodnić?

[Kubeł1001]

maxmaxi123

‐ Właściciel tego lokum‐ wskazał budynek Lichwiarza‐ może potwierdzić. Ewentualnie okoliczni żebracy. Często tu przychodzę, to i mnie znają.

[Kubeł1001]

Vader0PL

Vader0PL pisze:Ponownie unik i ponownie atak własnymi ostrzami.

[Kubeł1001]

Taczkajestfajna

‐No nie wiem… Myślałam, że w wolnym czasie walczysz z potworami albo chociaż z bandytami. Przynajmniej tak to wyglądało, kiedy odebrałeś moją sakwę złodziejom.

[Kubeł1001]

Kuba1001

Max:
‐ Tacy z nich żebracy jak ze mnie filozof. ‐ mruknął ze śmiechem i odszedł, zabierając ze sobą też swoje ostrze.
Vader:
Tym razem padł martwy. Jak się okazało, był ostatnim z zabójców, poza Tobą został tylko ranny Ork oraz roztrzęsiony Goblin, ten sam, który Cię zwerbował do służby Smokowi.
Taczka:
‐ To się zdarza tylko wtedy, gdy opuszczam miasto, tutaj brakuje takich ekscesów.