Miasto Ur

[Kubeł1001]

Taczkajestfajna

‐Ale… No dobra. Na pewno już coś wymyśliłeś na jutro, prawda?

[Kubeł1001]

Zohan666

Wstał, porozciągał się i czekał aż wyruszą.

[Kubeł1001]

Vader0PL

Co za dupek.

[Kubeł1001]

Kuba1001

Max:
No jasne, o ile go dogonisz, bo był za daleko, aby go chwycić, a tym bardziej, żeby dać się porazić. No i ciągle zwiększał dystans, z każdą chwilą.
Wiewiuir:
‐ Pani. ‐ westchnęła osoba, o dziwo rzeczywiście damskim głosem. ‐ I nie. To Ty masz zapewnić mi ochronę?
Taczka:
‐ Myślę, że coś by się znalazło, ale jestem otwarty na Twoje pomysły i sugestie.
Zohan:
Mogłeś to równie dobrze zrobić, zajmując już teraz jakieś przyzwoite miejsce na wozie, bo pomocy w ładowaniu ostatnich towarów nikt od Ciebie nie wymagał.
Vader:
No, a do tego Ork.

[Kubeł1001]

Zohan666

Więc zajął jakieś miejsce na wozie i sobie czekał.

[Kubeł1001]

wiewiur500kuba

‐ Tak.

[Kubeł1001]

maxmaxi123

Ruszył więc w pogoń, celując podręczną kuszą w nogę, po czym wystrzelił.

[Kubeł1001]

Vader0PL

Ale ranny. Gdyby jednak go trzepnął, kto by się zorientował…

[Kubeł1001]

Kuba1001

Zohan:
I tak oto opuściliście miasto.
//Zmiana tematu, zacznę. Nie, sam nie wiem jeszcze gdzie i kiedy, informować będę na PW czy coś.//
Wiewiuir:
‐ Nie wyglądasz.
Max:
Trafiłeś, ale było to za mało, aby go powalić, kawał z nieco kowala, a do tego młodego, w pełni sił i nabuzowanego adrenaliną. Mimo to, znacząco zwolnił, głównie przez to, że zaczął kuleć.
Vader:
Biorąc pod uwagę, że jesteście tutaj tylko Wy dwaj, to najpewniej nikt.

[Kubeł1001]

Zohan666

//W porządku.//

[Kubeł1001]

maxmaxi123

Naładował kolejny pocisk i wycelował w drugą nogę. Był jakoś daleko od celu, jak i budynku?

[Kubeł1001]

wiewiur500kuba

‐ Ale coś tam potrafię. Może znajdzie Pani jakiś sposób na zaprezentowanie przeze mnie umiejętności?

[Kubeł1001]

Vader0PL

Trzeba mieć na uwadze, że ściany mają uszy.

[Kubeł1001]

Taczkajestfajna

‐Pójdźmy gdziekolwiek… Ale żebyś nie przejmował się innymi sprawami…

[Kubeł1001]

Kuba1001

Max:
Gdyby nie kolejne trafienie już zniknąłby Ci z oczu, ale nawet mimo to czołgał się w kierunku wejścia do bocznej uliczki.
Wiewiur:
‐ Nie imponujesz wyglądem (w sensie, że gabarytami, siłą i tak dalej, żaden z Ciebie stereotypowy goryl czy kizior), kreatywnością też nie grzeszysz…
Vader:
Czemu więc miałbyś zrobić to tutaj?
Taczka:
‐ Spokojnie, już moja w tym głowa.

[Kubeł1001]

wiewiur500kuba

//Z wyglądu może nie, ale z tego co pamiętam to jest 3 razy silniejszy od człowieka i 3 razy szybszy. Tak przypominam tylko ;‐; //
‐ Po co kreatywność w tym zawodzie, skoro zadaniem jest ochrona, a chronić można zabijając napastników?

[Kubeł1001]

Vader0PL

Głównie dlatego, że chciał złota od Goblina i zbliżyć się do Smoka.

[Kubeł1001]

maxmaxi123

Dopadł do niego od razu, ogłuszając rękawicą. Wiadomo raczej jak.

[Kubeł1001]

Kuba1001

Wiewiur:
//Co nie zmienia faktu, że tak zwyczajnie nie wyglądasz.//
‐ Gdybym potrzebowała tępego mięśniaka to już dawno otaczałby mnie kordon Orków.
Vader:
Rychło w czas, bo Goblin właśnie wrócił.
Max:
Udało Ci się, pozostali Lichwiarze również opuścili kuźnię, więc tam zapewne robota już skończona.

[Kubeł1001]

Taczkajestfajna

Kiwnęła głową.
‐Zimtarra, bo ja chciałam ci coś powiedzieć… ‐ Zarumieniła się. ‐ Wiem, że masz dużo służek, ale… Chciałabym też jakoś ci pomagać, skoro mam być twoją żoną.