Miasto Ur

[Kubeł1001]

Vader0PL

Trzeba mieć na uwadze, że ściany mają uszy.

[Kubeł1001]

Taczkajestfajna

‐Pójdźmy gdziekolwiek… Ale żebyś nie przejmował się innymi sprawami…

[Kubeł1001]

Kuba1001

Max:
Gdyby nie kolejne trafienie już zniknąłby Ci z oczu, ale nawet mimo to czołgał się w kierunku wejścia do bocznej uliczki.
Wiewiur:
‐ Nie imponujesz wyglądem (w sensie, że gabarytami, siłą i tak dalej, żaden z Ciebie stereotypowy goryl czy kizior), kreatywnością też nie grzeszysz…
Vader:
Czemu więc miałbyś zrobić to tutaj?
Taczka:
‐ Spokojnie, już moja w tym głowa.

[Kubeł1001]

wiewiur500kuba

//Z wyglądu może nie, ale z tego co pamiętam to jest 3 razy silniejszy od człowieka i 3 razy szybszy. Tak przypominam tylko ;‐; //
‐ Po co kreatywność w tym zawodzie, skoro zadaniem jest ochrona, a chronić można zabijając napastników?

[Kubeł1001]

Vader0PL

Głównie dlatego, że chciał złota od Goblina i zbliżyć się do Smoka.

[Kubeł1001]

maxmaxi123

Dopadł do niego od razu, ogłuszając rękawicą. Wiadomo raczej jak.

[Kubeł1001]

Kuba1001

Wiewiur:
//Co nie zmienia faktu, że tak zwyczajnie nie wyglądasz.//
‐ Gdybym potrzebowała tępego mięśniaka to już dawno otaczałby mnie kordon Orków.
Vader:
Rychło w czas, bo Goblin właśnie wrócił.
Max:
Udało Ci się, pozostali Lichwiarze również opuścili kuźnię, więc tam zapewne robota już skończona.

[Kubeł1001]

Taczkajestfajna

Kiwnęła głową.
‐Zimtarra, bo ja chciałam ci coś powiedzieć… ‐ Zarumieniła się. ‐ Wiem, że masz dużo służek, ale… Chciałabym też jakoś ci pomagać, skoro mam być twoją żoną.

[Kubeł1001]

Vader0PL

‐I jak tam?

[Kubeł1001]

Kuba1001

Taczka:
‐ A w czym mogłabyś mi pomóc, moja droga? ‐ zapytał, patrząc na Ciebie zdziwiony.
Vader:
Przekrzywił głowę, patrząc na Ciebie, niepewny co masz dokładnie na myśli.

[Kubeł1001]

maxmaxi123

Chwycił więc młodzieńca i próbował unieść jak najwygodniej. Zapewne był ciężki, tia?

[Kubeł1001]

Taczkajestfajna

‐Zastanawiam się, czy mogłabym ci coś ugotować. ‐ Spuściła wzrok. ‐ Nie chcę być bezużyteczna jako żona.

[Kubeł1001]

Kuba1001

Max:
Cherlawych do pracy w kuźni nie biorą, ale jakoś go dźwignąłeś i z trudem dotoczyłeś się tak do reszty Lichwiarzy, którzy bynajmniej nie wyznawali żadnej zasady solidarności w Gildii, więc Ci nie pomogli.
Taczka:
‐ Przyznaję, że to nie jest taki całkiem głupi pomysł.

[Kubeł1001]

Vader0PL

‐Coś jeszcze dzisiaj do roboty?

[Kubeł1001]

Taczkajestfajna

‐No to… Co najbardziej lubisz jeść?

[Kubeł1001]

Kuba1001

Vader:
‐ Trzeba tu posprzątać. ‐ powiedział, kopiąc trupa najbliższego zamachowca. ‐ I ściągnąć ludzi z reszty miasta.
Taczka:
‐ Uwielbiam pieczeń z wielbłąda. ‐ wyznał po chwili zastanowienia. ‐ Zwłaszcza duszoną w czerwonym winie.

[Kubeł1001]

wiewiur500kuba

‐ Jedyne co mogę zaoferować to siłę i bezwzględne oddanie i wykonanie każdego rozkazu. Może Pani sprawdzić.

[Kubeł1001]

Taczkajestfajna

‐Będę potrzebować książki kucharskiej, bo nigdy nie robiłam pieczeni z wielbłąda… Ale powinnam sobie poradzić. ‐ Uśmiechnęła się i poszła poszukać jakiejś książki kucharskiej.

[Kubeł1001]

Vader0PL

‐Inni sojusznicy?

[Kubeł1001]

Kuba1001

Wiewiur:
‐ A więc udowodnij… Tamten Ork… ‐ zaczęła, wskazując dyskretnym ruchem głowy na zielonoskórego w kącie karczmy. ‐ Myślę, że nadawałby się na równorzędnego przeciwnika dla Ciebie. Oczywiście, jeśli jesteś tak silny, jak mówisz.
Taczka:
Najlepiej było w tym celu skierować się do przestronnej kuchni, gdzie krzątała się służba… Po kilku chwilach znalazłaś ją, a w niej i przepis na owe danie.
Vader:
‐ Można tak powiedzieć… Inni najemnicy. I nie tylko.