Miasto Kasuss
-
Abbei_The_Toy_Maker
**Kadir **
Przytaknął. Przecież to nie pierwszy jego targ, na którym będzie się musiał pokazać. Dobrze wie, że musi wypaść jak najlepiej. Przypomniał sobie, a przynajniej spróbował przypomnieć, na co najbardziej powinien zwrócić uwagę potencjalnego nabywcy. Tu nie było wstydu, tu była ciężka praca, bez dziesiątek chwytów poniżej pasa. -
Vader0PL
Kadir
Na początek jeden z handlarzy wystawił dwa Krasnoludy i Norda. Nie charakteryzowali się niczym szczególnym, oprócz tego, że każdy z nich sięgał około trzydziestki. Tylko jeden z Krasnoludów był pozbawiony prawej dłoni. Nord i drugi Krasnolud w całości byli sprawni i wyglądali na silnych, co z pewnością wpłynie pozytywnie na ich cenę. Najbliżej podium stanęła dwójka ludzi. Jeden w zbroi bez hełmu z herbem jelenia przebitego trzema mieczami, a drugi był ubrany niczym rzeźnik. Pierwszy młody, drugi stary. Coś mówiło chłopakowi, że za wszelką cenę nie chce zostać sprzedany rzeźnikowi. Zwłaszcza, że kilka osób w okolicy pomiędzy sobą wtrąciła coś o kanibalu. Mniejsza o tym, dał się zamyślić. Przez to ominęła go ta część, gdzie przekrzykiwali się cenami. Do rycerza trafił Nord, a dwójka Krasnoludów trafiła pod opiekę rzeźnika i od razu zostali związani. Przy tym trzeba dodać do kontrastu, że rycerz dał jakieś ubranie dla chłopa na Norda. -
Abbei_The_Toy_Maker
//kurna, myślałam że po numerze u gulasza nie spotkam więcej kanibali
**Kadir **
Chłopak przełknął ślinę. Miał nadzieję, że uda mu się trafić do kogoś, kto go nie zje. Naprawdę nie miał ochoty umierać. Po tym wszystkim, co póki co przeżył, nie chciał skończyć jako zakąska. Odetchnął kilkukrotnie, by nie wpaść w zbyt wielką panikę. Wiedział, co zrobić, wiedział, co powinien zrobić. Umiał wpłynąć w jakiś minimalny sposób na wybór swego przyszłego pana i nie omieszka z tego skorzystać. -
-
Abbei_The_Toy_Maker
**Kadir **
Poszedł więc, posłusznie idąc na miejsce. Odrzucił włosy do tyłu, odsłaniając twarz. Nie patrzył bezpośrednio na nikogo, choć przez moment rzucił okiem na rycerza. Stał prosto, niemalże na baczność, starając się wyzbyć chęci nagłego omdlenia. Właściwie nie czuł się potężnym facetem, więc pewnie niedługo by się popłakał z nerwów. -
-
-
-
-
-
Vader0PL
Kadir
Niestety, rycerz przeliczył złoto i odszedł w poszukiwaniu tańszych niewolników. Zawsze na podium ktoś jest sprzedawany drogo, więc poszukał na stoiskach. Dziwnie się to słyszy, stoiska z niewolnikami… Mniejsza, na widok młodziaka rzeźnik się oblizał, a i kilku innych handlarzy podeszło. Młody, długo pożyje, dużo zrobi, mało je.
‐Zaczynamy licytację!
Na tę komendę prości handlarze i mieszczanie rozwiązali swoje sakiewki ze złotem.
‐20!
‐30!
‐50!
‐Wygląda znajomo, dam 100!
‐500!
Na taką sumkę wszyscy odwrócili wzrok na rzeźnika, który jak widać, miał sporą sumkę przy sobie. Na szczęście chłopaka ktoś postanowił się handlować z rzeźnikiem, ale chyba tylko po to, by podbić cenę.
‐600!
‐700!
‐1000!
‐1200!
‐1500!
‐2000!
Dwa tysiące za młodziaka, obcy kupiec w tym momencie postanowił odpuścić, ciesząc się, że podbił mu cenę. Problem jeden: rzeźnik prawdopodobnie wygrywa tym samym licytację.
‐Po raz pierwszy!
Kadir wyobraził sobie, jak jest wrzucany żywcem do kotła, a następnie rzeźnik zakłada pokrywę, żeby nie mógł uciec. Pokrywka ma otwory na powietrze, przez co się nie udusi i do końca będzie przytomny.
‐Po raz drugi!
Teraz inna wizja, a dokładniej jego mięśnie na talerzu rzeźnika, tuż przy głowie krasnoluda z jabłkiem w zębach.
‐Po raz trze
‐Dam dziesięć tysięcy złota, a jeżeli będzie trzeba, to sprzedam swój okręt!
Zaraz, zaraz. Czy ktoś właśnie krzyknął, że kupuje młodziaka za dziesięć tysięcy złotych monet? Czy w ogóle ktoś na oczy widział taką sumę? Rzeźnik po tych słowach zbladł, a następnie wycofał się gdzieś w tłum. Skorzystał z okazji, że ta sama grupa handlarzy odsunęła się na boki. I nie tylko przed straszliwym kanibalem, ale też, żeby można było zobaczyć, kim jest wybawca. A stało ich tam dwóch. Jeden w czarnym płaszczu i kapturze zasłaniającym oczy, z rękami za plecami. Drugi, ubrany w elegancki strój kapitana. I to właśnie kapitan się zbliżył, otrzymując wcześniej sakiewkę od tego w płaszczu.
‐Złaź z podium chłopcze. -
Abbei_The_Toy_Maker
**Kadir **
Zeszkoczył nagle, lądując bez problemu na ziemi i wstając. Spojrzał kątem oka, czy może jeszcze złapie tego gościa, któremu wydał się znajomy. Zrezygnował jednak, pewnie już go dawno nie ma. Dziesięć tysięcy! Chłopak nie wyobrażał sobie zobaczyć pięciu setek sztuk złota, a co dopiero takiej sumy. Kto przyjeżdżałby do Kasuss z taką niewyobrażalną kwotą i przepuszczał to na jednego Kadira? To musiał być chyba sam diabeł. Właściwie to pierwsze napatoczyło się Kadirowi na myśl. Ten cały kapitan na pewno jest jakimś demonem albo wyznawcą nie wiadomo czego i potrzebuje na ofiarę takiego niewolnika. Takiemu właścicielowi nie powinno się podpadać, więc uważnie słuchał, co ten ma do powiedzenia. -
-
Abbei_The_Toy_Maker
//szczęście by miał, jakby rzeźnik się wyłożył i głupią mordę rozwalił
**Kadir **
‐ J‐jestem Kadir.
Chłopak spojrzał nieśmiało na swojego nowego właściciela. Nie miał pojęcia, czego może się spodziewać, każdy nowy pan był inny. A kapitana to spotkał tylko raz, gdy cyrk wystawiono niemalże w wodzie. -
Vader0PL
Kadir
‐Miło cię poznać Kadir, ja jestem Victor Narin. Jestem Kapitanem okrętu, na którym od dzisiaj będziesz pracował…
Po tych słowach Victor się rozejrzał, ale nie znalazł tego, kogo szukał. Oczywiste było, że szukał tego w płaszczu, który jakby zniknął. Ogólnie sytuacja dziwna, nieprawdaż? -
-
-
-
-