Archipelag Sztormu
-
-
-
-
-
-
Kuba1001
Wiewiur, Taczka:
Ruszyliście i po chwili zagłębiliście się w dżungli. Po jakimś czasie Mag zatrzymał się, aby później ruszyć dalej, szybciej i w nieco innym kierunku.
‐ Miejsce broń w pogotowiu. ‐ rzucił do Was, a sam machnął na próbę kilka razy swoim kosturem.
Ekspedycja:
Abby:
‐ Miałem, postrach wszystkich mórz i oceanów, “Spleśniałego Gawrona.” A co?
Max:
Wczesne popołudnie.
Kazute:
‐ Jak dla mnie to nic niezwykłego, ale jest tam źródło wody pitnej, więc pewnie się zatrzymamy na dłużej.
Wiewiur:
‐ Niezbyt, zwłaszcza że nie ma czego pić. A Ty?
Vader:
Na dobrą sprawę, to wszyscy marynarze się nadawali, mogłeś wziąć też tych wielkich Drakonidów i tamtego gościa od machin oraz jego Krasnoluda. -
-
-
-
-
-
-
Kuba1001
Wiewiur, Taczka:
Nikogo i nic nie widzieliście, dopóki nie zauważyliście skrytej w dżungli, obrośniętej mchem, lianami i innymi roślinami, kamiennej budowli, z której dochodziły śpiewy i słowa nieznanej Wam mowy oraz wydobywał się dym.
Ekspedycja:
Wiewiur, Abby:
//Ja się tu nie wypowiadam, zareagujcie jakoś na wypowiedź Vadera.//
Rafael:
Po załadowaniu swych nadszarpniętych walką z potworem zasobów magicznych zdołałeś obudziłeś, jak zresztą wiele razy Ci się to już zdarzyło.
Vader:
Bez większych wstępów zaczęli ładować broń, narzędzia i zapasy do szlupy, zarówno ludzie, jak i jeden z Drakonidów.
Kazute:
‐ Możesz spróbować, bo chyba próbują znowu zejść na ląd… -
-
-
-
-
-
-
Kuba1001
Taczka, Wiewiur:
Odpowiedzi brak, ale Mag ruszył w stronę kamiennej budowli, a że wcześniej szliście wciąż za nim, to i teraz wypada kontynuować…
Ekspedycja:
Rafael:
Cóż, zbierała się ekipa do ponownego zejścia na ląd. Może jeszcze się załapiesz?
Abby, Wiewiur, Vader:
Po chwili wszystko było gotowe do drogi i chyba możecie już odpływać.
Kazute:
Wypadałoby się pospieszyć, bo siedzi już w szalupie.